Warto zaznaczyć na wstępie, że już na samym lotnisku w Splicie, około 6 kilometrów od Trogiru, znajdziemy 3 dobrze znane wypożyczalnie samochodów. Jeśli jednak komuś zależy na wypożyczeniu auta bezpośrednio w mieście, to również się on nie rozczaruje.

Perła środkowej Dalmacji, rodzinne miasto „chorwackiego Pavarottiego”, miejsce stracenia biskupa Splitu czy chorwackie miasto-wyspa – to tylko kilka określeń, którymi opisać można Trogir. Czy w tym niewielkim portowym mieście warto spędzić więcej niż jeden dzień? Co warto tu zobaczyć? Czy Trogir to dobry punkt wypadowy do zwiedzania Dalmacji? Sprawdźmy! :) Trogir – to warto wiedzieć: Znany z przepięknej średniowiecznej starówki Trogir leży w sercu Dalmacji, zaledwie 30 km od Splitu, na wybrzeżu Morza Adriatyckiego. Początki miasta sięgają III wieku gdy greccy koloniści z wyspy Issa założyli tu osadę, nadając jej nazwę Tragurion (Kozia Wieś). Współcześnie miasto zamieszkuje zaledwie 11 tysięcy osób. Trogir słynie przede wszystkim z połączenia lądowego z wyspą Čiovo, za sprawą podnoszonego mostu. Stałe połączenie z wyspą miasto zdobyło w XV wieku, co znacząco przyczyniło się do rozwoju lokalnej gospodarki oraz turystyki. W Trogirze urodził się znany chorwacki tenor, nazywany chorwackim Pavarottim – Vinko Coce. Co roku odbywa się tu także Festiwal Tenorów. Największe atrakcje turystyczne: Podobnie jak w przypadku wielu innych portowych miast, Trogir to bardzo urokliwe miejsce, w którym zawsze spotkać można tłumy turystów. Osoby, które miały już wcześniej okazję zwiedzić Dubrownik lub Split, prawdopodobnie nie odnajdą tu atrakcji, które zrobiłyby na nich ogromne wrażenie. Jest to jednak świetne miejsce do odpoczynku i zwolnienia podróżniczego tempa. Osoby, które nie dysponują dużą ilością czasu, zdołają zwiedzić Trogir w zaledwie kilka godzin. Co warto tu zobaczyć? Poniżej kilka najważniejszych atrakcji. Katedra św. Wawrzyńca (Sv. Lovre) To jedna z najbardziej charakterystycznych budowli Trogiru. Katedra została zbudowana na ruinach kościoła zniszczonego przez koczownicze plemię arabskie w 1123 roku. Uzupełnieniem budowli jest czternastowieczna dzwonnica. Pałac Stafileo (Palača Stafileo) Piętnastowieczny pałac, który turyści rozpoznają bez problemu za sprawą jego charakterystycznych gotyckich okien weneckich, bogato zdobionych rzeźbionymi motywami roślinnymi. Znajduje się na głównym placu trogirskiej starówki. Brama Lądowa (Kopnena vrata) Miejskich wrót Trogiru strzeże Brama Lądowa, której obecny kształt pochodzi z XVI wieku. Portal został wybudowany w jasnym kamieniu. Na gzymsie nad łukiem umieszczony jest lew św. Marka, a ponad nim figura bł. Jana z Trogiru – patrona miasta. Nadmorska promenada Wzdłuż miejscowego portu wiedzie wysadzany palmami, szeroki bulwar, wokół którego skupia się życie miasta. Wieczorem to właśnie ta część Trogiru najchętniej budzi się do życia. W okolicy znajdują się najważniejsze zabytki, restauracje, kawiarnie, bary oraz hotele. W bliskim sąsiedztwie leży również most, który łączy miasto z wyspą Čiovo. Wyspa Čiovo Wyspa o powierzchni 28,13 km² skrywa w sobie wiele zatok, zabytków oraz malowniczych zakątków, w których turyści chętnie wypoczywają. Będąc na Čiovo warto zobaczyć dominikański klasztor św. Krzyża, klasztor św. Antoniego, kościół św. Jakuba oraz najstarszy Najświętszej Marii Panny, położony w pobliżu morza.

2. Muzeum Piaśnickie w Wejherowie. Jest to muzeum założone w 2015 roku, dokumentuje ono zbrodnie jakie zostały wykonane w Piaśnicy. Jest ono otwarte od poniedziałku do piątku, w godzinach od 8:00-16. 00. Jeśli jesteś historykiem, lub osobą, która jest ciekawa tego co proponuje muzeum, koniecznie musisz odwiedzić to miejsce.
Trogir Można byłoby stwierdzić, że z racji bliskiej odległości, Trogir jest zdecydowanie w cieniu Splitu. Oczywiście drugie z miast oferuje turystom wiele, co nie znaczy, że Trogir jest jego ubogim krewnym. Świadczyć może o tym fakt, iż jego walory doceniła komisja z UNESCO wpisując starówkę na listę światowego dziedzictwa. I choć legenda głosi, że wystarczy 750 kroków, aby przespacerować całe centrum, to i tak warto zrobić 30 kilometrów ze Splitu. W zamian dostaniemy urokliwe, kamienne uliczki oraz staromiejski klimat. Dawna „Kozia wieś”, jak pierwotnie tłumaczono nazwę miasta (Traugurion) założoną w III wieku przez kolonistów z Grecji, pełniła głównie funkcje portowe. Dziś słynie ze światowego konkursu młodych tenorów. Ponadto nie brakuje tu zabytków. Najpierw wejdziemy za mury przez Bramę Lądową (Kopnena vrata), którą zdobi lew św. Marka oraz figura błogosławionego Jana z Trogiru (patron miasta). Na zwiedzających czeka katedra św. Wawrzyńca (Sv. Lovre), która powstała w miejsce ruin świątyni zniszczonej przez Saracenów w pierwszej połowie XII wieku. Warto zwrócić uwagę na piękne zdobienia głównego wejścia, którego strzegą kamienne lwy. Ponadto obok katedry stoi XIV-wieczna dzwonnica, z której rozpościera się piękny widok na okolicę. A w środku? W bocznych nawach ulokowano ołtarze z najbardziej okazałą kaplicą wspomnianego patrona miasta z sark
W okolicach soboru działa pub PG akademija piva (Moskovska 2-9) gdzie można spróbować piw kraftowych z różnych krajów. Typowa socrealistyczna architektura miasta (Podgorica) Co warto zobaczyć w okolicy Podgoricy? Niezbyt ciekawa Podgorica może stać się punktem startowym dla kilku interesujących wycieczek po okolicy.

Chorwacja cieszy się niesłabnącą popularnością, a jej atrakcje niezmiennie mają swoich wielkich fanów. Wśród eksplorujących ten niezwykle różnorodny kraj turystów, jest coraz więcej osób… Jeśli tu trafiliście to znaczy, że planujecie podróż do Chorwacji i zastanawiacie się które atrakcje Dalmacji warto odwiedzić. Dalmacja to zdecydowanie jeden z najpopularniejszych regionów Chorwacji. Posiada ona kilometry różnorodnych… Niesamowitych miejsc w Chorwacji jest bardzo dużo i można by o nich pisać bez końca. Chorwacja posiada niezwykle długą linię brzegową, a na niej piękne plaże, wpisane na listę UNESCO miasta,… Nasz przewodnik po Trogirze jest rzetelny i oparty na naszych doświadczeniach, wszystkie opisane miejsca zwiedziliśmy. Przewodnik po Trogirze zawiera informacje historyczne, praktyczne takie jak godziny otwarcia i ceny… Dojechaliśmy na miejsce. W miarę zbliżania się do celu miałam uczucie, jakbym wracała do domu. Było to nieco dziwne, bo dom został kilkanaście setek kilometrów za mną, ale takie właśnie było…. Po zwiedzeniu stolicy Słowacji, rządni ujrzeć niejednokrotnie już opisywane nam piękno Chorwacji, ruszyliśmy w stronę morza, słońca i Mastrinki, w której mieliśmy mieszkać. Do Chorwacji wjechaliśmy od strony Węgier i mimo,…

Na prawie koniec, wyjątkowa atrakcja w okolicach Alicante. Ta niewielka wyspa a w zasadzie archipelag, mierzy niecałe 2 km na 400 m. Mieści się tutaj mała wioska, stare fortyfikacje oraz piękna plaża. Kiedyś była schronieniem dla szabrujących w okolicy piratów. W XVIII wieku zbudowano tutaj fortyfikacje i miasteczko.
3 wrzesień 2018, aktualizacja 1 lipiec 2022 Chorwacja - Trogir Zwiedzamy Chorwację - najpiękniejsze miejsca, plaże i atrakcje turystyczne Część #11 - Kemping Seget Trogir? Zamierzasz odwiedzić jedno z najpiękniejszych miast w Chorwacji? Dobrze trafiłeś. W niniejszej recenzji opowiemy Ci, gdzie się zatrzymać w pobliżu, jak dotrzeć do miasta i co koniecznie warto zobaczyć. Road Tripping Croatia Na camping Seget dotarliśmy późnym popołudniem wprost z zjawiskowego Mostaru w Bośni i Hercegowinie, który odwiedziliśmy zupełnie przypadkowo w drodze powrotnej z Kotoru w Czarnogórze. O atrakcjach Bośni i Hercegowiny jak i Czarnogóry piszemy w poprzednich relacjach naszej podróży samochodem po Bałkanach, a tymczasem słów kilka o bardzo fajnym kempingu położonym nad Adriatykiem. Gdzie nocowaliśmy? Do Chorwacji z Krakowa wybraliśmy się samochodem. Podczas wyprawy po Chorwacji nocowaliśmy na wielu campingach rozlokowanych wzdłuż wybrzeża Adriatyku, na campingu Seget, który zarezerwować możecie poprzez naszym zdaniem najlepszym cenowo portalu rezerwacyjnym. Łapcie 50zł zwrotu za nocleg, dzięki któremu otrzymacie aż 50zł zwrotu tuż po zrealizowaniu rezerwacji. Po przejściu na stronę w miejscu: "Miejsce, nazwa obiektu lub adres", wpiszcie: Camping Seget lub wybierzcie dowolny inny nocleg. Warto skorzystać na stronie z mapy rozmieszczenia noclegów, aby wybrać obiekt noclegowy położony możliwie najbliżej morza. Camping Seget Trogir - kilka słów o obiekcie i lokalizacji Po dotarciu na miejsce tradycyjnie bez jakiejkolwiek rezerwacji okazało się, że mamy raptem dwie szanse na nocleg na kempingu Seget. Jedną z nich była fajna parcela, ale niestety położona tuż przy głównej, bardzo głośnej ulicy, a druga to malutka parcela mieszcząca się pomiędzy dwoma namiotami czeskiego biura podróży. Z dwojga złego wybraliśmy tą drugą - mniejszą za to ulokowaną w głębi kempingu. Trogir - camping Seget Obsługa kempingu Seget była pomocna i bardzo miła. Po szybkich formalnościach wybraliśmy parcelę w niedalekiej odległości zarówno od morza jak i sanitariatów. Takie położone niezależnie od kempingu nam zawsze pasuję. Zwłaszcza, że podróżujemy z namiotem więc nie mamy natychmiastowego dostępu np. do toalety, tj. w przypadku podróży kamperem czy z przyczepą kempingową. Seget Trogir Camping Seget to nie duży kemping zlokalizowany 25km od Splitu i zaledwie 2 kilometry od przepięknego miasteczka Trogir, bezpośrednio przy malowniczej plaży. Panująca na kempingu kameralna atmosfera, można by rzec że wręcz rodzinna pozwoliła nam bardzo miło spędzić czas, poznać nowych ludzi, w tym naszych sąsiadów zza czeskiej granicy, a także spokojnie i bez pośpiechu odwiedzić spacerem perłę tegoż regionu. Parcele na campingu Seget mają różną powierzchnię i są numerowe. Każda z parcel ma możliwość przyłączenia się do sieci prądowej 230V. Podłoże jest piaszczyste z lekką domieszką kamyków. Gwoździe do przytroczenia namiotu nie są wymagane. Najlepsze parcele są w sektorze A, gdyż zlokalizowane są tuż przy plaży ciągnącej się wzdłuż kempingu, skąd można podziwiać piękny widok na archipelag. Parcele w strefie B, w której i my "mieszkaliśmy" znajdują się około 20 metrów od plaży, a najdalsza działka strefy B znajduje się 80m od plaży. Tutaj wszędzie jest blisko, gdyż kemping Seget jak już wspomnieliśmy jest nie dużym, ale fajnym chorwackim kempingiem! Seget kemping graniczy bezpośrednio z żwirową, nie wielką plażą, aczkolwiek dość klimatyczną z pięknymi widokami okolicy. Dojście na plażę odbywa się środkową alejką wprost przez zamykaną z racji bezpieczeństwa gości bramą. Teren kempingu jest ogrodzony i monitorowany. Nie ma jak śniadanko na świeżym powietrzu! Czas na sanitariaty, a te okazały się bardzo fajne, dość nowoczesne jak na kempingową infrastrukturę przystało w obecnych czasach, ale przede wszystkim bardzo czyste i higieniczne. Zawsze stawiamy na czystość i higienę, dlatego nasza ocena obiektu noclegowego w głównej mierze opiera się na sanitariatach i ich czystości. Na terenie kempingu znajduje się mini-market, a w jego niedalekim pobliżu restauracje serwujące dania kuchni Śródziemnomorskiej. Do dyspozycji jest także Wi-Fi, przyjemna restauracja, grill na świeżym powietrzu, pralka, lodówki kempingowe i wypożyczalnia łodzi. Zwierzęta są dozwolone. I to byłoby chyba na tyle :) Dlaczego wybraliśmy camping Seget? Po pierwsze jadąc w kierunku kempingu wprost z Bośni i Hercegowiny nie bardzo wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać po dotarciu na miejsce. Camping Seget co prawda posiadał dobre opinie w internecie z którymi zapoznaliśmy się podczas kolacji w Mostarze, a po drugie lokalizacja kempingu sprawiła, że to właśnie Seget stał się naszą kolejną bazą noclegowo-wypadową po okolicy w podróży samochodem do Chorwacji. Nie żałujemy wyboru, gdyż kemping jest bardzo fajny, a Trogir cu-do-wny :-) Plaża Trogir Plaża w pobliżu kempingu Seget to nie wielka, żwirowa plaża położona bezpośrednio przy obiekcie. Plaża jest dość malownicza, fajna, kameralna, wręcz idealna do rozłożenia plażowego ręcznika i nic nie robienia w przyjemnych okolicznościach przyrody. Camping Seget Trogir - plaża Jeden dzień zwiedzanie, jeden plażowanie :-) Urokliwa, niewielka plaża przy kempingu Seget Trogir - atrakcje uroczego chorwackiego miasteczka Trogir to bez wątpienia jedno z tych miast, które na długo zostają w pamięci i obowiązkowy przystanek każdego turysty pomiędzy Splitem a Szybenikiem. To portowe miasteczko o bogatej historii i tradycji zamieszkuję około 12tyś. mieszkańców. Położone jest na wybrzeżu Morza Adriatyckiego, w środkowej Dalmacji. Ścieżka prowadząca wzdłuż morza wprost do Trogiru Port jachtowy w pobliżu kempingu Seget Trogir połączony jest mostami, na południu z wyspą Ciovo a na północy ze stałym lądem. To absolutnie urokliwe, średniowiecznie miasto-muzeum na turystycznej mapie Chorwacji zostało wpisane w 1997 roku na listę Unesco. Jest idealnym przykładem średniowiecznej, dalmatyńskiej zabudowy z pięknie położonym zamkiem i wspaniałą Starówką. Trogir połączony jest mostami, od północy z lądem, od południa z wyspą Ciovo Do Trogiru wybraliśmy się spacerem wprost z kempingu Seget, oddalonego zaledwie 20 minut od miasta. Piesza wycieczka jest wyjątkowo przyjemna i malownicza bowiem ścieżka prowadzi niemalże cały czas wzdłuż morza, a w pewnym momencie przecina urodziwy port jachtowy Marina Baotić, w którym kołyszą się kolorowe łodzie i piękne katamarany. Tuż za portem należy kierować się cały czas prosto ulicą Kardinala Alojzija Stepinca, która doprowadzi Ci wprost do centrum Trogiru. Bardzo, ale to bardzo fajny spacer który mocno polecamy. Trogir - wieża św. Marka i twierdza Kamerlengo Do ścisłego centrum Starego Miasta Trogir polecamy wejść malowniczą kładką zlokalizowaną vis a vis parkingu Travarica (T1), zobacz lokalizację Trogir wejście na Starówkę i zaraz za mostkiem skierować się w prawo by dotrzeć do wieży św. Marka (Kula Sv. Marka). Trogir - wieża św. Marka Trogir - twierdza Kamerlengo Twierdza zachowała swój oryginalny wygląd Jest to bardzo ładnie zachowana XV wieczna obronna budowla, która niegdyś stanowiła część trogirskiego zamku twierdzy Kamerlengo. Razem stanowiły istotny element obrony miasta. Potężne mury o grubości około 3 metrów zapewniały ochronę przed atakami od strony morza, a w chwili obecnej cylindryczna budowla stanowi Dom Muzyki Dalmatyńskiej. Wejście płatne. Twierdza Kamerlengo to idealny punkt widokowy na miasto, wyspę Ciovo i góry Starówka Trogir Panorama okolicy z wieży trogirskiej twierdzy Spod wieży św. Marka już tylko dwa kroki do obronnej twierdzy, zlokalizowanej przy miejskiej promenadzie. Zamek Trogir Kamerlengo to XV wieczna okazała warownia. Warto poznać ją od środka, gdyż z górnych baszt obronnych roztacza się majestatyczny widok na miasto, promenadę i port, a na zamkowym dziedzińcu od czasu do czasu prezentowane są różne ciekawe wydarzenia. Trogir to portowe miasto z przepiękną, dalmacką starówką Magiczny Trogir z piękną promenadą i bajkowymi widokami Idealne miejsce by przenieść się myślami w czasy XIV i XV wieku. Na terenie obiektu dostępna jest toaleta. Wejście do twierdzy w Trogirze jest płatne około 15zł. Trogir - widokowa promenada i wyspa Ciovo Po wyjściu z twierdzy koniecznie należy pospacerować wspaniałym, szerokim i widokowym bulwarem wokół którego koncentruje się wieczorne życie miasta, aż do mostu prowadzącego na wyspę Ciovo - Ciovski Most. Promenada w Trogirze wysadzona palmami skupia wszystkie najważniejsze zabytki miasta i restauracje serwujące dania kuchni chorwackiej, a widoki po drodze są na prawdę zacne. Trogir to miasto zabytków, pałacy, kościołów i palm rosnących wzdłuż spacerowej promenady Spacerem po trogirskim bulwarze Trogir - kościół św. Dominika Zaraz za mostem skręć w prawo i przespaceruj się w stronę małego portu morskiego w pobliżu. Wejdź na jedną z kładek. Będziesz zachwycony gdyż rozciąga się stąd niezwykła wręcz panorama całego Trogiru z malowniczym zamkiem w tle. Koniecznie musisz tu dotrzeć :-) To idealne miejsce na panoramiczne zdjęcia niczym z trogirskich pocztówek. Trogirska starówka zapowiada się pysznie Wyśmienity widok z mostu na uroczy Trogir Panorama Trogiru z mostu na wyspę Ciovo Po chwili odpoczynku wróciliśmy mostem z powrotem na cudną promenadę Riva Trogir, przy której cumują okazałe łodzie, by w końcu odwiedzić i zwiedzić średniowieczna starówkę Trogiru, położoną na wyspie. Do Starego Miasta wkroczyliśmy przez Bramę Lądową (Kopnena vrata) powstałą w XIII wieku. Przed wejściem warto zwrócić uwagę na gzyms na którym umieszczony jest lew św. Marka, a ponad nim figura patrona Trogiru - bł. Jana. Serce Trogiru, starówka znajduje się na owalnej wyspie Położony na wyspie Trogir to znakomity przykład dalmatyńskiej architektury Trogir - Stare Miasto Już po pierwszych kilku krokach wiedzieliśmy, że Trogir skradnie nasze serca. To jest ten klimat, który uwielbiamy w każdej z podróży. Kamienne, potężne mury dające trochę cienia i chłodu oraz wąskie, śliczne, kolorowe uliczki na których toczy się życie zarówno mieszkańców jak i turystów. Trogir - Brama Lądowa Trogir - Stare Miasto Trogirska Starówka jest tak na prawdę nie wielką wyspą o długości 450 metrów i szerokości 300 metrów. Pomimo iż jest niewielka i można ją obejść w godzinę, to można tu spędzić niemal cały dzień i się nie nudzić. Wąskie, kamienne uliczki Starówki kryją wiele wspaniałych zabytków, a jej urokliwe zaułki przepełnione są bogatą historią, która przeplata się z teraźniejczością. Czas poznać trogirską Starówkę! Spacerkiem po Starówce Urocze małe placyki otoczone zabytkami pomiędzy którymi przycupnęły niewielkie ogródki restauracji. I te wszechobecne zapachy śródziemnomorskiej kuchni... Trogir - atrakcje, co zobaczyć Z ciekawszych zabytków które kryje Starówka w Trogirze to na pewno Loggia miejska pałacu Ćipiko która służyła jako sala sądowa wraz z przylegającą wieżą zegarową, ponadto ratusz miejski, katedra św. Wawrzyńca z XIV wieku, ładny plac Ivana Pavla II, kościół św. Sebastiana w którym wystawiono sarkofagi pochodzące z III-II wieku a także renesansowy Pałac Ćipiko (Palača Ćipiko) z XV wieku, zbudowany dla najzamożniejszej trogirskiej rodziny Ćipiko. Trogir - plac Ivana Pavla II Trogir - kościół św. Sebastiana Trogir - pałac Cipiko Vis a vis pałacu znajduje się katedra św. Wawrzyńca zbudowana na ruinach kościoła zniszczonego przez Saracenów w XII wieku. Tuż obok stoi ładna dzwonnica z XIV wieku. Najciekawszym elementem katedry jest główny portal, arcydzieło sztuki romańskiej z 1240 roku. Wnętrze katedry jest również godne uwagi. Kryje bowiem mnóstwo ciekawych, architektonicznych perełek z różnych okresów. Zaryzykujemy, że trogirska katedra jest jedną z najpiękniejszych w całej Dalmacji. Trogir - katedra św. Wawrzyńca Wąskie, kamienne uliczki Starówki kryją wiele wspaniałych zabytków Stare Miasto to gąszcz romantycznych, ciasnych uliczek i klimatycznych, kameralnych restauracyjek Przycupnęliśmy na chwilę przy trogirskiej katedrze, by chłonąć otaczająca nas śródziemnomorską atmosferę. Jednym zdaniem...chłoniemy Trogir z każdą minutą i każdym krokiem :-) a po chwili odpoczynku wybraliśmy się z lodami w ręku jeszcze do parku miejskiego zlokalizowanego na końcu wyspy, z którego roztaczał się wyśmienity widok na przepiękne pasmo górskie, doskonale widoczne na horyzoncie. W godzinach mocno popołudniowych tą samą drogą wróciliśmy pieszo na kemping Seget, a wieczór spędziliśmy na plaży. I taki to był typ dnia :) Nie ma nudy :-) Miejski park w Trogirze Powoli nasza podróż dobiegała końca, ale za czym obraliśmy kurs na północ w kierunku Polski i Krakowa, odwiedziliśmy jeszcze najlepszy chorwacki kemping, a nasze wrażenia z pobytu na camping Zaton opisujemy w kolejnej części relacji z samochodowej wycieczki po Chorwacji. Zapraszamy :-) Przepis synka na adriatycki chill out :-) Trogir - gotowy plan zwiedzania miasteczka krok po kroku Sprawdź na mapie wszystkie odwiedzone miejsca i atrakcje Trogir - mapa atrakcji Camping Seget Trogir Wieża św. Marka Zamek Kamerlengo Promenada Most na wyspę Ciovo Wyspa Ciovo Brama Lądowa Stare Miasto Plac Ivana Pavla II Pałac Cipiko Loggia Miejska Katedra św. Wawrzyńca Kościół św. Sebastiana Park Miejski Camping Seget Trogir. Atrakcje Dalmacji - co warto zobaczyć w pobliżu campingu Seget? Trogir - atrakcje chorwackiego miasteczka (2 kilomety) Ceny Piwo : 1,6€ Kawa : 1,3€ Woda mineralna 1,5l. : 1,10€ Fanta, Coca Cola, Sprite 2l. : 1,5€ Lody (gałka) : 1,2€ Pizza : 8€ Obiad : 12€ Bilety i opłaty Nocleg camping Seget : 42€/doba (2os. + dziecko + namiot + samochód) Bilet wstępu Zamek Trogir : 3€/os. Podsumowanie Camping Seget jest naszym zdaniem idealną bazą noclegowo-wypadową do odkrywania pięknego, dalmatyńskiego wybrzeża i jego licznych zabytków. Jeśli szukaliście przyjemnego kempingu w okolicy Trogiru, to camping Seget możemy polecić Wam z całą stanowczością. A Trogir? A Trogir obroni się sam. Jest fenomenalny!Zerknij na mapę gdzie to jest Start podróży Odwiedzone miejsce
W trakcie sezonu przechadzka w okolicach przystania umożliwia możliwość podziwianie tych jednostek, co w połączeniu z nieskazitelnie czystą wodą zatoki daje niezrównane wrażenia estetyczne. Nie ma wątpliwości, że tutejsza przystań z pewnością zalicza się do miejsc, które warto zobaczyć w Kemer. Plaża publiczna w Kemer Trogir co warto zobaczyć. Wyprawa czerwiec 2016 Trogir – DLACZEGO TU…? Planując pobyt w Chorwacji koniecznie chcieliśmy kwaterować w pobliżu jednego z wielu miasteczek mogących pochwalić się ciekawą i klimatyczną architekturą. Przewijały nam się przez głowę różne pomysły, bowiem takich urokliwych miasteczek jest w Chorwacji dość sporo. Dokonując „przesiewu” pozostaliśmy na końcu w dylemacie, czy okolice Dubrownika, czy okolice Splitu i właśnie Trogiru. Z uwagi na fakt, że chcieliśmy zwiedzić Narodowy Park Krka ostateczny wybór padł na miejscowość Okrug Gornij zlokalizowany na wyspie Ciovo bezpośrednio sąsiadującej z Trogirem. Jak to na początku nie wiedzieliśmy, czy komunikacja z Trogirem będzie w miarę komfortowa. Jednak po przyjeździe zaraz stwierdziliśmy, że decyzja kwatery na Ciovo w Okrugu była w pełni trafiona. Trogir – WRAŻENIA Kwaterując w pobliżu Trogiru bez problemu mogliśmy cieszyć się atmosferą jago starówki o każdej porze dnia i nocy. Oczywiście wykorzystaliśmy to w pełni. Klimat starych zabudowań, wąskich uliczek i powciskanych w nie restauracji budował w nas coraz większą radość i satysfakcję. Starówki w Trogirze nie można jednak porównać ze starówkami w Toskanii, które zwiedzaliśmy w ubiegłym roku. Kamień wykorzystywany do budowy domów w Trogirze posiada zimniejsze kolory, niż ten wykorzystywany w toskańskich miasteczkach. Powoduje to, że klimat na trogirskiej starówce i jak się później okazało na prawie każdej innej jest nieco surowy. Ale z drugiej strony, jeśli porównamy kotorską starówkę w Czarnogórze, gdzie zabudowania są jeszcze bardzo surowe i przede wszystkim większe to śmiało możemy stwierdzić, że w Trogirze mamy ciepłą i spokojną atmosferę. Niestety w odróżnieniu od toskańskich starówek w Trogirze trochę gorzej wygląda sprawa z oknami, drzwiami i innymi elementami elewacji budynków. Tutaj znajdujemy więcej starych, niewyremontowanych futryn, drzwi itp. Mniej jest również dekoracji z kwiatów. Może to dlatego trogirska starówka wydaje się być nieco zimniejsza od tych toskańskich. Ach, to takie nasze przemyślenia. Nie ma co zawracać Wam nimi głowy. Sami wyrobicie sobie zdanie przyjeżdżając tu. Teraz już przechodzimy do szczegółów. Trogir – ZWIEDZANIE Trogir to nieduże portowe miasto zlokalizowane w okręgu Splicko-Dalmatyńskim w środkowej Dalmacji. Liczy sobie około mieszkańców, którzy utrzymują się nie tylko z turystyki, ale również ze stoczni zlokalizowanej już na brzegach wyspy Ciovo. Miasto znane jest ze słynnej starówki, która w 1997 roku została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Stare miasto „upchnięte” jest na małej wysepce, która wyrasta z wody między lądem, a wyspą Ciovo. Po obu stronach wyspy znajdują się mosty, które umożliwiają przedostanie się na główny ląd i na brzeg Ciovo. Cechą charakterystyczną dla obu mostów są okropne korki tworzące się na nich w sezonie, szczególnie od strony Ciovo. Turyści wydostający się samochodem z wyspy do starówki i dalej na ląd muszą niestety za każdym razem walczyć z irytacją wywołaną staniem w korku. Oczekiwanie w sezonie może trwać nawet ponad godzinę, szczególnie rano, kiedy większość wczasowiczów wyjeżdża zwiedzać okoliczne tereny. Będąc w czerwcu, czyli jeszcze przed gorącym sezonem traciliśmy w korku minimum 20 minut. Nie wyobrażam sobie ile trzeba czekać w środku wakacji. Korki w Trogirze to jeden podstawowy minus, którego nie unikniemy, podobnie jak wysokich cen żywności w sklepach, targowisku, czy restauracjach. Generalnie wszystko jest tu droższe o około 20…30% w stosunku do Polski. Dania z owoców morza są bardzo drogie. Piwo w restauracjach nie schodzi poniżej 18 kun, czyli około 10 zł. Jak już piszemy o minusach to na koniec tego trochę negatywnego wywodu przestrzegamy przed zakupami warzyw na targu. Przy zakupach zawsze pytajcie dokładnie co ile kosztuje. Jeśli kupujecie większą ilość produktów to pytajcie o cenę dokładnie o każdy produkt i sprawdzajcie jak ważą i sumują. Sprzedawcy w większości nie wystawiają cen przy towarze, trzeba pytać i przy zakupie dokładnie kalkulować. Jeśli tego nie zrobicie to możecie zapłacić za warzywa pokaźną kwotę i w pokoju zorientujecie się, że zostaliście prawdopodobnie naciągnięci i trochę oszukani. No dobrze, przechodzimy już do pozytywów, bo tych było o wiele więcej. Kwaterując w Okrugu mogliśmy spokojnie przejść do plaży głównej w tej miejscowości, gdzie znajduje się mała przystań. Stąd odpływają taksówki wodne do Trogiru. To duży plus. Nie stoimy wtedy w korkach, nie płacimy dość słono za parking przy Starym mieście no i co najważniejsze każdy może napić się bezstresowo piwa, bo przecież nie kierujemy samochodem. Taksówki odpływają max co pół godziny. Cena przejazdu w jedną stronę wynosi 20 kun od osoby. Rejs trwa około 30 minut. Przy zakupie biletu przewoźnik rozdaje rozkłady jazdy, abyśmy wiedzieli do której godziny możemy buszować po Trogirze. To ważne, bo wieczorem również warto pospacerować po starówce. Klimat wtedy odczuwalnie różni się od tego w ciągu dnia. Poza tym wieczorem nie walczymy z upałem, choć w naszym przypadku nie było, aż tak źle pod tym względem. Na Ciovo bezproblemowo można wrócić po Później ilość taksówek zmniejsza się, ale do prawie północy jeszcze kursują. W Trogirze jest kilka zabytków, na które należy zwrócić uwagę. BRAMĘ LĄDOWĄ zauważamy zaraz przy wjeździe do miasta. Przebudowana została w XVI wieku w jasnym kamieniu. Na gzymsie nad łukiem umieszczony jest lew św. Marka, pod nim figura bł. Jana z Trogiru – patrona miasta. PAŁAC STAFILEO znajdujemy na trogirskim rynku. Obiekt został zbudowany pod koniec XV wieku. Charakterystyczne są tu gotyckie okna weneckie bogato zdobione rzeźbionymi motywami roślinnymi. Nieopodal znajduje się PAŁAC ĆIPIKO. Budynek zbudowany w stylu renesansowym w 1457 roku dla najzamożniejszej w tym czasie trogirskiej rodziny Ćipiko. Pierwsze piętro wyróżnia się siedmioma dużymi triforiami z balustradą z jasnego kamienia. Na krańcach umieszczone są dwa pilastry zakończone dekoracją o motywie spirali. Między łukami umieszczono cztery figury aniołów, z których dwa środkowe trzymają zwój z herbami rodziny Ćipiko. Drugie piętro w podobnym stylu, ale skromniej zdobione i bez balustrady. Chyba najwyższa budowla na starówce to KATEDRA św. WAWRZYŃCA. Zbudowana została na ruinach kościoła zniszczonego przez Saracenów w 1123 roku. Budowę rozpoczęto w roku 1193. Teraz stanowi najważniejszy obiekt zabytkowy w Trogirze. Obok katedry stoi dzwonnica z XV wieku. Zwraca uwagę przede wszystkim portal mistrza Radowana z roku 1240. Przy wznoszeniu katedry pracowali mistrzowie znani z katedry w Szybeniku: Andrija Alesi (baptysterium – 1484), Nikola Firentinac (dekoracja kaplicy św. Jana). Ten obiekt polecamy szczególnie z uwagi na możliwość wejścia na dzwonnicę, z której roztacza się imponujący widok na cały Trogir i okolice. Trzeba tylko wspiąć się na wieżę między pełnymi godzinami, bo dzwony w dzwonnicy działają haha. Sterowane są elektronicznie i zdobycie dzwonnicy w czasie uderzeń mechanizmu w dzwon może… hm, można traktować jako przygodę hahaha. Wejście na dzwonnicę jest odpłatne. Niestety nie pamiętamy ceny, ale nie jest drogie. Ostatnim obiektem, do którego zachęcamy zawitać jest FORTECA KAMERLENGO. Ta dziewięciościenna budowla pochodząca z XIV wieku zbudowana została przez Genuańczyków. Włosi przeprowadzali tu w 1941 roku egzekucje Chorwatów. Wejście na mury fortecy jest odpłatne i kosztuje 20 kun. Zachęcamy do wyjścia również na wieżę, z której roztacza się bardzo ładny widok na portowy deptak z palmami. Tych kilka miejsc koniecznie należy odwiedzić będąc w Trogirze. Później można wybrać sobie odpowiednią knajpkę i bez pośpiechu skonsumować kolację przy piwku lub jak kto woli winie. Sami będąc w Trogirze dwa razy zasiadaliśmy w pizzerii Luigi, którą z powodzeniem możemy polecić. Jeśli przypadkiem ktoś z Was stacjonowałby na wyspie Ciovo to zachęcamy do odwiedzenia małej plaży Duga. Jadąc od głównej plaży w Okrugu do góry należy skręcić w prawo w kierunku Okrug Donij i przejechać kilkaset metrów główną drogą. Potem zjechać z niej w lewo na wąską drogę w kierunku plaży. Tam kilka zakrętów i po kilku minutach znajdziemy się na parkingu przy tamtejszej restauracji. Plaża nie jest duża, z brzegu wysypana drobnym biały żwirkiem. Wejście do wody kamieniste, ale za to woda mieni się w swoim krystalicznym turkusie. Na koniec zapraszamy wszystkich Was na foto spacer po Trogirze. TĘDY PROSZĘ ładowanie mapy - proszę czekać... Trogir - tu trzeba być Podziel się z innymi Wybierając się na molo, warto zatrzymać się na chwilę przy Pomniku Zaślubin Polski z Morzem. Monument autorstwa Wiktora Tołkina upamiętnia uroczystość zaślubin Polski z morzem, która odbyła się w Kołobrzegu 18 marca 1945 roku i został wzniesiony ku czci oddziałów walczących o miasto. Nadchodzą wakacje, a więc pewnie jak co roku w kierunku Chorwacji wyruszy wielu z Was. Dlatego chcieliśmy zabrać Was na spacer po uroczym, chorwackim miasteczku – Trogirze, pokazując jego zdjęcia oraz udzielając kilku rad – jak do Trogiru dojechać, gdzie się zatrzymać, co zwiedzić, gdzie spać, co zjeść, którą plażę wybrać. Może znajdziecie tu inspirację i Trogir spodoba Wam się na tyle, że zaplanujecie w nim dłuższy pobyt lub tylko jednodniową wycieczkę. Każda z tych możliwości jest dobrym pomysłem. Zobaczcie dlaczego! 1. Trogir – jak się dostać? Do Trogiru najłatwiej jest dojechać ze Splitu, do którego latają tanie linie lotnicze Wizzair (z Katowic i Warszawy). Odległość między Splitem a Trogirem nie jest duża, bo wynosi tylko niecałe 30 kilometrów. Istnieje kilka sposobów na transport między miastami: rejs promem – trasę obsługuje przewoźnik Bura Line. Bilety nie są drogie, bo w sezonie kosztują 25 kun (około 15 zł), a poza sezonem 20 kun. Już sam rejs można potraktować jako dodatkową atrakcję. Rejs trwa około godziny. Pierwszy prom ze Splitu wypływa o 09:30. W ciągu dnia odbywa się około sześciu kursów, w weekendy mniej. Szczegółowe informacje i godziny wypłynięć promów znajdziecie na tej stronie: Flixbus – tutaj działa zasada, że z reguły najtańśze bilety można kupić ze sporym wyprzedzeniem. Rozstrzał cenowy jest spory, warto sprawdzić stronę tego przewoźnika. Bez problemu można znaleźć bilety w jedną stronę za kilka złotych, ja płaciłam około 8 zł. Autobusy kursują na tej trasie kilka razy w ciągu dnia, a przejazd trwa około 30 minut. Autokar- na tej trasie kursuje kilku przewoźników, na przykłąd Arriva. Średnia cena biletu wynosi 10 zł. Pierwszy autobus odjeżdża ze Splitu o 5 rano, ostatni w okolicach godziny 22 wieczorem. Autobusy odjeżdżają średnio co godzinę. Autobus miejski nr 37 – linia kursuje nie z głównego dworca autobusowego, a ze stacji Sukoisanska Bus Hub, położone około 1,5 kiloemtra od centrum. Autobus zatrzymuje się także przy lotnisku. Jest to najtańsza forma transportu między miastami. Bilet kupiony u kierowcy kosztuje 11 kun, w kiosku – 9 kun. Z innych miast autobusem – za około 40 złotych dojedziecie do Trogiru w około 2,5 godziny z Zadaru, za 30 kilka złotych w dwie godziny z hakiem z Makarskiej, czy w 5 godzin za około 80 zł z Dubrownika – rozkładów jazdy, przewoźników i cen możecie szukać na tej stronie – 2. Trogir – ile czasu poświęcić? Wszystko zależy od tego jakim czasem dysponujecie i na czym chcecie się skupić. Trogir można zwiedzić w ciągu kilku godzin podczas jednodniowej wycieczki, można zostać w nim na cały dzień lub dwa i połączyć zwiedzanie z plażowaniem lub wybrać to miasto na bazę wypadową podczas dłuższego pobytu w Chorwacji. Wizyta w Trogirze jest też świetnym pomysłem na jednodniową wycieczkę ze Splitu lub okolicznych nadmorskich miejscowości. 3. Trogir – czy w okolicy są jakieś plaże? W Trogirze jest kilka plaż. My wybraliśmy Copacabana Beach, położoną 2,5 kilometra od zaytkowego centrum Trogiru, do której można dość spokojnym spacerem w 30 minut. Nie jest to może wyśniona, rajska plaża, ale idealnie się nadaje na kilkugodzinny, lub nawet kilkudniowy wypoczynek. Plaża jest dość długa, woda ciepła i czysta, infrastruktura znacznie rozbudowana. W Chorwacji z pewnością znajdziecie o wiele piękniejsze plaże, ale na Copacabanie można też wypocząć po zwiedzaniu miasteczka. 4. Kiedy jechać do Trogiru? Trogir został wpisany na listę UNESCO i uznawany jest za jedno z najładniejszych dalmatyńskich miast, dlatego też jest popularną destynacją wśród turystów. Warto wybrać się do Trogiru poza sezonem, kiedy ceny są niższa, pogoda wciąż dopisuje, a w sanym mieście jest spokojniej. Odwiedziłam Trogir w połowie września, a i tak napotkałam na miejscu wielu tyrystów. Pogoda? Prawie 30 stopni 🙂 A jeśli już decydujecie się na jednodniową wycieczkę do Trogiru, to warto zacząć ją wcześnie rano, by uniknąć największego tłoku. 5. Jak zwiedzać Trogir? Pieszo. Zabtkowe centrum jest wyłączone z ruchu samochodowego. Tym, co najpiękniejsze w Trogirze, to uliczki i niezwykły układ urbanistyczny średniowiecznego centrum. Największą atrakcją Trogiru jest właśnie spacer między tymi klimatycznymi uliczkami. Również w Trogirze, podobnie jak w Wenecji, Paryżu czy Florencji, sprawdziła się nasza zasada, że turyści z reguły koncentrują się w kilku najpopularniejszych miejscach i atrakcjach miasta, a wystarczy odbić w wąskie uliczki i można się już cieszyć widokami w spokoju i samotności. 6. Trogir – co zwiedzić? Najciekawszy będzie spacer uroczymi uliczkami i podziwianie architektury miasta. Oprócz tego warto w Trogirze zobaczyć masywną twierdze Kamerlengo, Pałac Stafileo i Pałac Cipiko, katedrę św. Wawrzyńca (z punktem widokowym na wieży), promenadę, targ, Muzeum Miejskie, kościół św. Dominika, Bramę Północną, Loggię miejską z wieżą zegarową czy Wieżę św. Marka, na której znajduje się darmowy punkt widokowy. W mieście znajduje się kilk aciekawych atrakcji, w sam raz na zapełnienie kilku godzin zwiedzania. 7. Trogir – gdzie zjeść? W Pizzeri Mirkec, położonej tuż przy promenadzie, ale część stolików znajduje się w uroczym zaułku. Polecam spróbować przepysznych makaronów z owocami morza, coś przysznego! Ceny też nie są wygórowane. 8. Trogir – gdzie spać? Rozstrzał cenowy jest spory. Najdroższe noclegi można znaleźć w sezonie, dlatego to kolejna zaleta podróżowania do Trogiru poza sezonem. Wówczas można znaleźć nocleg już za mniej niż 100 zł dla dwóch osób i to w wygodnych mieszkaniach w centrum miasta. Noclegów jak zwykle najlepiej szukać na stronie Airbnb, Hostelworld. Większa baza noclegowa znajduje się w Splicie, dlatego warto też rozważyć nocleg w tym pobliskim mieście. 9. Czy warto jechać do Trogiru ? Naszym zdaniem warto. Jeśli ktoś lubi klimat adriatyckich miast, ciekawą architekturę i zabytki, a także ceni sobie możliwość połączenia zwiedzania z wypoczynkiem na plaży. Trogir jest dobrą alternatywą dla głośnego Splitu i stanowi świetny pomysł na jednodniową wycieczkę z tego miasta. Magda Zajrzyjcie do naszych innych wpisów na temat podróżowania: Pieniądze na podróże – skąd je brać? Zdecydowanie warto je zobaczyć podczas wakacji w Cancun. Torre Escenica – wieża widokowa. Zona Hotelera, czyli strefa hotelowa Cancun, najpiękniej prezentuje się z góry. Aby zobaczyć ją z tej pespektywy warto wybrać się na Torre Escenica - widokową wieżę, która jest zarazem najwyżej położonym punktem miasta. Przeszklona kabina

Piątek, nieudanym z powodu covida urlopie 2020 i skromnym z powodu narodzenia Wojtka zaledwie kilka miesięcy wcześniej urlopie 2021, ten 2022 miał być na serio. Przygotowania rozpoczęły się jeszcze ubiegłą jesienią. Czas jednak mija szybko i ani się obejrzeliśmy, byliśmy już w wirze znienawidzonego pakowania. A pewnego piątkowego świtu wsiedliśmy całą rodziną do auta i podążyliśmy na południe. Towarzyszyli nam w drugim aucie Fasole, których, jak zawsze, złapaliśmy gdzieś po drodze już w Czechach. Plan na podróż zakładał 1-2 przerwy na rozprostowanie dla dzieci zanim dotrzemy na międzynocleg do winnicy w Słowenii. Główna przerwa miałą przypaść na urokliwy czeski Mikulov, ale dzieci akurat spały i pojechaliśmy dalej. Nowe Miasto Wiedeńskie - rynekZachód w naszej winnicy z pierwszego nocleguZdecydowaliśmy się na przerwę w Wiener Neustadt. Spędziliśmy jakieś 2 godziny na spacerze po głównym rynku miasta, w okolicach katedry oraz szkoły wojskowej, z której słynie to miasto, oraz pobliskiego parku. Po przerwie zapakowaliśmy się do aut i opuszczając austriacką autostradę w Ilz, przez góry dostaliśmy się do Słowenii. Tam, po dalszej godzinie jazdy dostaliśmy się na nasz nocleg w okolicy miejscowości Destrnik. Miejsce okazało się przepiękne, położone na samym wzgórzu, z pięknym widokiem na okolicę (który w pełni podziwialiśmy dopiero rano, bo wieczorem była burza i spore zachmurzenie), do tego na miejscu mieli swoje przepyszne i tanie białe wino. Żyć nie umierać. Można zaczynać z Fasolą "Winning Time" - polecamW winnicy - poranekSobota, dnia zebraliśmy się dosyć szybko aby uniknąć korków na granicy oraz autostradzie. To pierwsze udało nam się bezbłędnie dzięki wybraniu kameralnego przejścia w górach. Niestety, po skierowaniu się na autostradę w kierunku Zagrzebia, okazało się że odcinek do Karlovaca bardziej opłaca się jechać starą drogą. Wlekliśmy się dość długo przez Jatrebarsko, ale w końcu docieramy do znanego z browaru miasta. Chcieliśmy tam zrobić dłuższą przerwę i pójść na krótkie zwiedzanie. A tu jak nie lunęło… Zerwała się taka wichura, że o żadnym dłuższym wyjściu z aut nie mogło być mowy. Wyskoczyliśmy tylko z Fasolą po szybkie zakupy i szybko schowaliśmy się w samochodach. Jak nie można zwiedzać to trzeba po prostu jechać dalej… Dzieciaki stawały się coraz bardziej zmęczone i zniecierpliwione, ale i tak były bardzo dzielne. Na szczęście nie spotkaliśmy więcej korków i po ustaniu opadów zaczęliśmy szybko przemieszczać się na południe, a dystans do Zadaru cały czas się skracał. Na pierwszą bazę naszego urlopu wybraliśmy dom położony w miejscowości Lovinac, gmina Policznik, jakieś 20 min jazdy od centrum Zadaru. Zważywszy, że umówiliśmy się z naszymi gospodarzami na odbiór kluczy o 18, najpierw pojechaliśmy do miasta. Fasole byli w tej części Dalmacji wcześniej, my nigdy. Nasza znajomość chorwackiego wybrzeża obejmowała Istrię oraz częściowo Cres i troche Loszinj, a potem Dalmację od Trogiru po Dubrownik (oczywiście nie wszystkie miejsca). Nic dziwnego zatem, że w tym roku zdecydowaliśmy się częściowo zasypać pozostającą lukę. Zadar - Narodni Trg i pierwsze tchnienie Chorwacji w tym rokuTe posadzki to jest coś pięknego Zadar "droga normalna"Dotarliśmy do Zadaru jakoś przed 15-tą i na zwiedzanie oraz obowiązkową kawę mieliśmy trochę czasu. Po zaparkowaniu w nowszej części miasta, pokonaliśmy mostek nad Jaziną i weszliśmy w mury. Od razu poczuliśmy znajomy chorwacki klimat, do którego zdążyliśmy już zatęsknić. Dla dzieci natomiast była to pierwsza styczność z tym krajem oraz z Adriatykiem. Wypiliśmy kawę w okolicach pięknego placu Narodni Trg, po czym poszliśmy na spacer. Julek zbystrzył, że w samym centrum jest wystawa ptaszników i skorpionów. No i cóż – zostało obiecane, że pójdziemy… choć jeszcze nie tego dnia. Pierwsze wrażenie jakie robi Zadar jest… mieszane. Piękne zaułki przeplatają się z mało wyszukanymi plombami. Do tego samo nabrzeże akurat było remontowane. No cóż, pierwsze śliwki trochę robaczywki, trzeba zawijać się na bazę, poznać dom, a do Zadaru jeszcze nie raz mieliśmy spędziliśmy na rozpakowywaniu przy kolejnych butelkach słoweńskiego wina. Wreszcie można było się w pełni zrelaksować w towarzystwie naszych Przyjaciół. Niedziela, ranek powitał nas, jak i kilkanaście następnych, słońcem i upałem od samego rana. Wojtek jako najmłodszy, nie schodził ze swojego standardu wstawania o szóstej i domagania się przebrania pieluchy, kaszki oraz, nowość, pójścia do basenu. Ależ to dziecko miało z tego radochę. Nasz plan dnia zakładał tego dnia wyjazd na którąś z okolicznych plaż oraz, wieczorem, wycieczkę do Zadaru – już na spokojnie. Pojechaliśmy na plażę, a właściwie to do malutkiego portu z betonowym zejściem do wody, nieopodal wioski Jovići (zdaje się, że nazywa się to Radanovac). Nasza najbliższa plażaPlaża koło nasPlaża z widokiem na WelebitMiejsce było dla nas idealne – zależało nam na ochłodzeniu się oraz snorkowaniu. W dodatku naprzeciwko mogliśmy cały czas podziwiać imponujące pasmo Welebitu. Coś wspaniałego. Po nacieszeniu się morzem i krótkim odpoczynku w domu udajemy się na „Zadar – podejście drugie”. Fasole mają sprawdzony darmowy parking 500m od Bramy Lądowej. Idziemy na wieczorny spacer, podziwiamy słynny zachód słońca a na koniec wędrujemy pod oświetlonymi murami. Zmęczeni udaliśmy się do domu, dzieciaki zasnęły w samochodzie. Widok z murówPod muramiPoniedziałek, dnia zebraliśmy się o wiele wcześniej i pojechaliśmy do Ninu. Dzień zapowiadał się cholerine upalnie, był chyba jednym z najgorętszych podczas wyjazdu. Zaczęliśmy od plaży przy tak zwanej “lagunie”. Hmmmmm, spodziewałem się po zdjęciach czegoś trochę ładniejszego, ale ok. Zejście do wody było bardzo łągodne i piaszczyste, nawet najmłodsze dzieci mogły się spokojnie bawić. Julek zaraz zaczął szukać w błocie małych krabów. Kiedy mu się udało to mieliśmy go z głowy na następne dwie godziny. Moją uwagę przykuły za to postacie szczelnie natarte czernym gęstym błotkiem. Super, ja też tak chcę. Wkrótce również zmieniłem się w murzyna. W Chorwacji trzeba się pilnować ze słońcem - szybko "bierze"Okazało się, że snorkowanie w tym miejscu nie jest wcale tak bezsensowne. Fakt, że trzeba było przedrałować chyba z 200m zanim robiło się głębiej, ale za to było całkiem ciekawe muszle i sporo podmorskiej fauny. Wyłowiłem dla Julka kilka fajnie wyglądających muszelek. Po kilku godzinach zawinęliśmy się z plaży, przestawiliśmy samochody i poszliśmy na zwiedzanie Ninu. NinNin - to ta bardziej popularna bramaByło strasznie gorąco i co chwilę musieliśmy posilać się czymś chłodnym ze sklepu, ale to był udany spacer. Miasteczko jest śliczne, bardzo spokojne, ma kilka fenomenalnych zabytków i zdecydowanie ma ten pasujący nam klimat. Mimo temperatury zwiedzanie było przyjemne, na samym końcu odwiedziliśmy jeszcze położone trochę dalej Muzeum Soli (gdzie kupiliśmy najszlachetniejszy „Kwiat Soli”), ale na zwiedzanie z przewodnikiem nie mieliśmy już motywacji. Upał jednak dał nam się trochę za bardzo we znaki. Po zjedzeniu dobrego obiadu ruszyliśmy chłodzić się w basenie. Dzień następny miał okazać się jednym z najciekawszych dni tego urlopu. W różnym tego słowa znaczeniu. Czy Grgur z Ninu ma słone paluszki?Nin - to ta mniej popularna bramaWtorek, wcześnie bo już o 5 rano zbieramy się z Fasolą i starszymi chłopcami – Frankiem, Szymonem i Michałem - jedziemy wejść na najwyższy szczyt Pagu – Sv. Vid. Nie jest to żadna superpotężna góra, ale liczyliśmy na ciekawą wycieczkę z interesującymi widokami. Pag był jednym z miejsc, gdzie nie byliśmy wcześniej i chcieliśmy przynajmniej częściowo zeksplorować tę księżycową wyspę. Krótko po szóstej rano parkujemy przy drodze auto i ruszamy w górę nieml z poziomu morza. Podejście na górę nie jest długie, zaledwie 350m w pionie, ale od strony Dubravy jest dość wymagające – najpierw kilka minut po lesie, następnie stromymi i osypującymi się piargami na bardziej stabilne skały, którymi cały czas stromo w kierunku szczytowej grani. Ja szedłem z najstarszymi chłopacami, a Fasola z Michałem kilka minut za nami. W drodze na Sv. VidW drodze na Sv. VidW drodze na Sv. VidNawet tak krótkie podejście w takiej temperaturze, mimo wczesnego ranka, było mocno wymagające, zwłaszcza dla dzieci. Ze szczytu możemy podziwiać surowy krajobraz mocno rozczłonkowanego zatokami Pagu, Welebit oraz okoliczne wyspy. W koronie wysp adriatyckich po najwyższych szczytach Loszinja i Hvaru, teraz dokładam kolejny. Na najwyższym szczycie PaguNa najwyższym szczycie PaguNa najwyższym szczycie PaguPo kilkunastu minutach dociera Fasola z Michałem. Kombinujemy czy nie będzie lepiej kiedy Fasola zejdzie z dzieciakami na zachodnią, łagodniejszą stronę bo zejście tymi piargami może być mało przyjemne. Ja w tym czasie schodzę jak najszybciej i przestawiam samochód w okolice Kolanu. Dokładnie tak zrobiliśmy. Muszę przyznać, że zejście nawet z kijami trekingowymi było kłopotliwe. Szedłem szybko i pewnie byłem na dole w jakieś 20 minut lub mniej, ale w pełnym słońcu czułem się jak na patelni, mimo że było przed 8-mą rano. Nie wiem jak można chodzić po tych górach w południe… Na Pagu spotkałem sporo biegaczy i rowerzystów, treningi w takich warunkach na pewno oddają… Kiedy przestawiłem samochód okazało się, że chłopakom jeszcze sporo brakuje do finiszu, więc wychodzę im naprzeciw i spotykam po jakichś 10 minutach. Kwadrans potem wracamy już samochodem na bazę i chłodzimy się w basenie. Zejście ze Sv. Vida na zachód, w stronę KolanTo jednak nie koniec paskich akcentów tego dnia, gdyż w większym gronie, tuż po południu, ruszyliśmy na Pag ponownie. Temperatura tego dnia była naprawdę mordercza, ale o dziwo w samym mieście Pag wiatr powodował, że było całkiem znośnie. Robimy dłuższy spacer po mieście i szukamy miejsca na rytualną kawę. Pag - miastoPag - rytualna kawka musi byćOdwiedzamy też okolicę za kamiennym mostem, szkoda że stare magazyny soli są tak zaniedbane, byłaby to prawdziwa perełka. Co mogę powiedzieć o mieście Pag? Chyba spodziewaliśmy się trochę więcej. Poza ciekawym rynkiem oraz okolicami mariny, nie powalił nas jakoś bardzo. Ale i tak było sympatycznie, zawsze przyjemnie pospacerować wąskimi uliczkami wśród starych kamiennych domów. Z taką pomocą to raczej nie "Kwiat soli" ale "Pierd soli" by wyszedłPag - miastoPag - miastoPag - miastoPag - miastoPo powrocie na parking dobra karta zaczęła się ode mnie odwracać. Najpierw znalazłem za wycieraczką mandat za brak biletu parkingowego, który… kupiłem, tylko że spadł mi na podłogę auta kiedy zamykałem drzwi (czego wtedy nie zauważyłem). No dobra, troche po frajersku, ale pomyślałem że może napiszę odwołanie (które zostało kilka dni potem pozytywnie uwzględnione). Z Pagu mieliśmy pojechać w stronę Metajny i plaży Ruczica – w prostej linii pewnie jest to jakieś 5km, naokoło zatoki jakieś 35. Zbliżał się już wieczór i temperatura robiła się bardziej znośna. W Kolanie robimy jeszcze zakupy i zaopatrujemy się w słynny paszki syr. W Metajnie szybko znajdujemy dojazd na plażę i rozpakowujemy się na niej. Mi jednak nie w głowie było snorkowanie, czekałem na dobry moment aby ruszyć choć na chwilę na szlak turystyczny Life on Mars. Zwłaszcza, że okoliczny krajobraz naprawdę dobrze rokował. Kiedy wszyscy się już wykąpali proponuję Lili żeby poszła ze mną i żebyśmy spróbowali dotrzeć do sąsiedniej plaży Beritnica. Pag z góry, z drogi na północ wyspyW drodze na BeritnicęW drodze na BeritnicęMłodsze pokolenie na plaży RuczicaWziąłem do nosidła, mocno śpiącego już, Wojtka i ruszyliśmy. Po dosłownie 10 minutach zaczęła dziać się magia. Otoczenie stało się wyjątkowe. Zewsząd zaczęły się pokazywać fantazyjne formy skalne, po prostu przepiękne. Początkowo przegapiliśmy odbicie w dół do plaży i poszliśmy dalej szlakiem Life on Mars, po chwili wróciliśmy na właściwą drogę. Samo zejście do Beritnicy, zwłaszcza z nosidłem na plecach, wymagało już sporo uwagi. Plaża zrobiła na nas kapitalne, niesamowite wrażenie, którego zdjęcia zupełnie nie oddają. Postanowiliśmy, że wracamy jak najszybciej do reszty i zamieniamy się – my zostajemy z dziećmi a Alicja z Fasolą niech idą odwiedzić to piękne miejsce. W szybkim tempie wracamy na Ruczicę. BeritnicaW drodzę na plażę BeritnicaPlaża BeritnicaBeritnica3 charakterystyczne głazy na BeritnicyBeritnicaPozostała dwójka dorosłych poszła a my tymczasem spakowaliśmy wszystko do wyjazdu na bazę. Kiedy Alicja z Fasolą wracają, zrywa się naprawdę silny wiatr. Robi się powoli szaro. Usatysfakcjonowani dniem, postanawiamy, że musimy jeszcze wrócić na tę wspaniałą plażę. Ruszamy w stronę domu, niestety po kilkuset metrach stało się to, czego tak bardzo obawiałem się na tym wyjeździe. Kiedy jechaliśmy wąskimi uliczkami w stronę Metajny, musiałem zawadzić bokiem opony o jakiś wystający kamień, który przeciął oponę jak nożem. Ujeżdżam jeszcze mały kawałek i stawiam auto w jako-takim miejscu. Klops. Tragedia. Zapasu nie ma. Dojazdówki nie ma. Assistance nie ma. Zepsuł się samochód - hurrra, nie wracamy do domu i nie idziemy spaćPróbujemy z Fasolą walczyć i podratować sytuację zestawem naprawczym, niestety bez powodzenia. Sytuacja zrobiła się nieprzyjemna – mamy szóstkę dzieci, ściemnia się a my jesteśmy 80km od domu. Decydujemy, że Fasole zabierają naszych starszych synów na bazę, my zostajemy z Wojtkiem. Fasola przyjedzie po nas drugim kursem, a jutro będziemy ratować sytuację. To miał być długi wieczór. O 22 ekipa zaczyna powrót z Metajny, my natomiast musieliśmy zająć się Wojtkiem. Trochę siedzimy w tawernie, trochę spacerujemy, najmłodszy wkrótce zasypia w wózku a my… czekamy. Obawiałem się jak Fasola zniesie samotną jazdę na zmęczeniu, ale twardy jest. O 1 w nocy jest po nas z powrotem i ruszamy. Mimo usilnych prób podtrzymania jakiejś rozmowy, sam czuję że zasypiam w samochodzie. Trasę za mostem pamiętam jak przez mgłę, chyba próbowałem coś mówić, ale bardziej przypominało to bełkot pijanego. Fasola na szczęście był w dobrej formie i wizyta na Pagu 3 razy podczas jednego dnia nie zrobiła na nim większego wrażenia. O 2:40 wróciliśmy do domu i położyliśmy się spać. Rankiem trzeba było rozwiązać spory problem…Środa, wykonaniu kilku telefonów udało mi się załatwić transport auta lawetą do Pagu i zakup nowej opony. Niestety opona miała być gotowa dopiero na następny dzień, co oznaczało że jesteśmy 1,5 urlopowego dnia w plecy. Tuż po południu wracamy do Metajny, gdzie miejscowy mechanik wyciąga mój samochód z miejsca nocnego postoju. Sposób w jaki manewrował holownikiem po tych wąskich uliczkach zasługuje na podziw. Po odstawieniu auta do Pagu i zrobieniu zakupów wróciliśmy na bazę. Reszta ekipy po południu pojechała jeszcze na naszą znajomą z pierwszego dnia plażę posnorkować, a ja zostałem w tym czasie w domu ze śpiącym Wojtkiem. Wieczór w sumie bez historii. Lokalna floraWojtek czasem trochę przesadzał z KarlovaczkoCzwartek, dnia tuż po południu dostajemy cynk, że samochód jest do odbioru. Fasola udaje się ze mną na Pag po raz (jego) piąty. W tym czasie w ich aucie zapala się kontrolka od naprawianego tuż przed wakacjami ad-blue… Słodko. Ale nic to. Jakoś sobie poradzimy. Podczas drogi z powrotem, mając świadomość że raczej jest to nasza ostatnia wizyta na wyspie, wysiadamy przy fortyfikacjach przy moście i robimy zdjęcia. Widoczność jest doskonała, krajobrazy wokół świetne. Paski MostWieczorem pojechaliśmy jeszcze do Zadaru. Zabrałem dzieciaki na obiecaną wystawę pająków, potem idziemy podziwiać zachód słońca z dzwonnicy katedry św. Anastazji, a następnie po prostu dajemy się ponieść magii wieczornych zadarskich uliczek. Był to zdecydowanie najfajniejszy spacer po tym mieście. Tym razem zrobiło ono na nas zdecydowanie lepsze wrażenie i odkryliśmy sporo zaułków, które wcześniej nam umknęły. Usatysfakcjonowani wróciliśmy na nocleg. Śpiące dzieciaki znów trzeba było wyciągać z samochodów. Zadar - zachód słońca z wieży Katedry św. AnastazjiZadar - zachód słońca z wieży Katedry św. AnastazjiI już po zejściuPiątek, ranek to szybkie pakowanie i wyjazd na plażę. Długo się zastanawialiśmy czy nie wrócić na Beritnicę. Zdecydowaliśmy jednak, że nie chce nam się jechać aż tak daleko. Wybieramy jedną z małych plaż nieopodal wioski Vrsi, całkiem blisko naszej bazy. Ostatnie kilkaset metrów dojazdu do parkingu wiedzie po szutrze, Fasole pojechali, my odpuściliśmy. Końcowe metry tak czy inaczej trzeba jednak pokonać w okolicach VrsiPlaża w okolicach VrsiPlaża w okolicach Vrsi... i upalny piknik po plażowaniuSama plaża okazuje się malutka, ale bardzo urokliwa. Wieńczy wąską, kameralną zatoczkę. Snorkowanie tam to była prawdziwa petarda. Fantastyczne życie podwodne, dużo porośniętych skał, kolorowe ryby, kraby, czad. Po chwili biorę Wojtka na ręce i ruszam wysokim brzegiem morza na zachód w kierunku kolejnej zatoki. Fasola towarzyszy mi płynąc na supie. I tak sobie suniemy kilkaset metrów – ja z Wojtkiem na rękch ścieżką po skałach a Fas wodą. Wokół nas kapitalna przyroda, nieskazitelny Adriatyk a w tle Welebit. Coś pięknego. Do sąsiedniej zatoki z większą plażą jednak nie dotarliśmy, było za daleko, po niespełna kilometrze wróciliśmy do naszej zatoczki. Jednak godzinę później powtórzyłem całą operację w drugą stronę. Miałęm okazję zrobić Fasoli i dzieciakom, które zabrał na supa, kilka fajnych zdjęć. Był to bardzo upalny dzień i wczesnym popołudniem zdecydowaliśmy się na odwrót. Był jeszcze pomysł na eksplorowanie sąsiedniej plaży i charakterystycznej wysepki z kościołem, ale z powodu upału zwyczajnie odpuściliśmy. Zrobiliśmy krótki piknik w jednym z nielicznych zacienionych miejsc i pojechaliśmy na bazę. Późnym popołudniem, mając świadomość że jest to ostatnia okazja, chciałem wyskoczyć na kilka godzin w Welebit, mając upatrzony krótki szlak na widokową Anicę Kuk. Kiedy Alicja poszła spać z Wojtkiem, a starsze dzieci bawiły się w basenie, zacząłem się pakować. I mniej więcej w tym samym momencie zaczęło grzmieć a góry przykryły chmury. Cóż… nie pisany mi Welebit. Pewnie gdyby nie awaria koła to znalazłbym czas na wyskoczenie w gory. A tak… będzie jeszcze kiedyś okazja. Następny dzień z kolei to już półmetek naszego urlopu i przenosiny dalej na południe z okolicę Splitu i Omisza. Sobota, kolejnym pakowaniu – nie wiem dlaczego sami sobie to robimy tyle razy – pojechaliśmy jeszcze odwiedzić punkt widokowy and kanionem rzeki Zrmanja, który znajdował się jakieś 20 min drogi od nas. Miejsce jest ciekawe, ładne krajobrazowo, aż szkoda że nie mieliśmy możliwości pospacerować nieco dłużej krawędzią kanionu. Plan na resztę dnia był jednak napięty, gdyż zakładał zwiedzanie po drodze Szybenika i Primosztenu. Kanion rzeki ZrmanjaSzybenikW tym pierwszym mieście byliśmy już 7 lat temu i nie mieliśmy z Alicją najlepszych wspomnień – pamiętaliśmy strasznie obskurne bloki bardziej niż piękno katedry. Być może było to efektem tego, że odwiedziliśmy to miasto wracając już do Polski bezpośrednio z Dubrownika, a przecież każde miasto zwiedzane po Dubrowniku wypadnie blado. Ale czasem trzeba w jakieś miejsce powrócić żeby móc ugruntować swoją opinię lub zmienić zdanie. Tym razem to była zdecydowanie ta druga opcja. Szybenik pokazał nam swoje fajniejsze oblicze. To był naprawdę urokliwy spacer. Stara część miasta wydała nam się zwarta, ładna, spójna i przyjemnie się po niej spacerowało. Na płatne zwiedzanie katedry również poszliśmy. SzybenikSklepienie chrzcielnicy Katedry w Szybeniku to prawdziwy majstersztyk Juraja DalmatinacaSzybenikSzybenikPo wyjechaniu z Szybenika nie wjechaliśmy z powrotem na autostradę, lecz kontynuowaliśmy podróż starą Jadranką. Ten odcinek był naprawdę efektowny i przyjemnie się nim jechało. Co za kontrast w porównaniu do surowych krajobrazów Pagu chociażby. O samym Primosztenie słyszałem, że jest to jedna z perełek chorwackiego wybrzeża i punkt konieczny do zobaczenia. Gdzieś również widziałem porównania np do Rovinja, z racji położenia na półwyspie o charakterystycznym owalnym kształcie. Hmmm. Być może na Primoszten nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu, ale na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia nie zrobił. Ciekawy był widok z cmentarza położonego na wzgórzu, ładne były domy umiejscowione nad samą wodą, ale przede wszystkim Primoszten jest przemalutki. Ma się wrażenie, że można go „zlatać” w dosłownie 15 minut. Co zapamiętamy pozytywnie to lodziarza, który tworzył dla dzieciaków ze zwykłych lodów gałkowych i wafelków prawdziwe perełki – koguciki i inne tego typu rzeczy. Tuż przy głównej bramie. Primosztenie jedliśmy za to bardzo dobre i wcale nie tak drogie owoce morza. Po wyjeździe z miasteczka już solidnie zmęczeni kontynuowaliśmy drogę w kierunku Trogiru i Splitu. Kiedy jechaliśmy przez to ostatnie miasto w naszej głowie narodziły się wątpliwości, nawigacja pokazywała mniej niż 10km do celu (miejscowość Srinjine) a my nadal byliśmy w nieciekawych przedmieściach. Obawy okazały się jednak płonne gdyż po chwili wjechaliśmy w góry i sama miejscowość jak i kwatera okazały się, jak na nasze potrzeby, fantastyczna. Wieczór spędziliśmy, a jakże, na odkrywaniu zalet nowego miejsca, rozpakowywaniu się i piciu wina. Niedziela, a wieczorem wycieczka do Omisza – to był prosty plan na dzień następny. Pojechaliśmy na plażę do Stanići – no i cóż można powiedzieć – było sympatycznie, ale żeby jakiś hit to był to nie. Snorkowanie skromne, trochę bujniejsze życie pod skałami. Z małym niedosytem zawinęliśmy się do bazy. Na plaży w StanićiNa plaży w StanićiPo posiłku i ochłodzeniu się, kiedy temperatura zaczynała spadać, pojechaliśmy do Omisza. Planem było wejście na Forticę położoną 300m w pionie nad miastem. Poszliśmy wszyscy, najmłodsze dzieciaki w nosidłach, reszta samodzielnie. Pomimo dość późnej pory - zaczęliśmy podejście przed 19-tą, pot dosłownie się z nas lał. Kilkanaście kilogramów na plecach i strome podejście w temparaturze powyżej 30 stopni jest świetną kombinacją. Na górę dotarliśmy po niespełna godzinie. Okazało się, że mamy dosłownie 10 minut na zwiedzanie, gdyż niedługo zamykali. Podziwiamy widoki na adriatyckie wybrzeże, góry Mosor oraz omiski port. Z wieży były naprawdę fajne widoki. Podejście na ForticęMasyr gór Mosor widziany z podejścia na ForticęWidok na Omiską Dinarę ze szczytem Kula (chyba)Na najwyższej wieży Schodziliśmy nieco naokoło, na drugą stronę, aby uniknąć stromego pokonywania zbocza w dół. Szlak był faktycznie trochę łągodniejszy, ale dłuższy i żmudny. Do Omisza schodzimy kiedy zaczynało się robić mocno ciemno. Ależ tłumy wyległy wtedy na ulice! Odpuściliśmy dłuższe zwiedzanie miasteczka, zrobiliśmy krótki spacer w stronę samochodów i zjechaliśmy na bazę. Wieczorne zejście do OmiszaPoniedziałek, kolejnego rankiem w planach miałem samotną wycieczkę górską. Chciałem jechać w Biokovo i najchętniej wejść na Sv. Ilija, jednak Alicji nie uśmiechało się zajmować wszystkimi dzieciakami przez bite pół dnia. Postawiłem na bliższy i krótszy cel – szczyt Sv. Jure (Kozik), górujący nad wschodnią częścią Mosoru, piękny szczyt, który dokładnie mogliśmy obejrzeć z podejścia na Forticę. Byłem uzbrojony w dokładną mapę turystyczną Omiskiej Dinary także nie przeczuwałem większych problemów orientacyjnych. Zebrałem się szybko przed 5 rano obiecując że na 9 będę z powrotem. Alicja tylko się uśmiechnęła i skwitowała „no zobaczymy”. Starałem się zostawić auto jak najwyżej ale jednocześnie nie wjeżdżać w miejsca skąd wyjazd mógłby być utrudniony. W rezultacie parkuję w miejscowości Gata przy głównej drodze. Idę w górę przez wioskę i nic nie wskazuje dalszych problemów. Niestety, okazało się że oznakowanie we wsi woła o pomstę do nieba. Widzę wysoko nad sobą Kościółek Św. Iwana i wiem że najpierw muszę tam dotrzeć. Mogę iść regularnymi ulicami – mocno naokoło, lub próbować trzymać się szlaku. Wybrałem tę drugą opcję co było dużym błędem. Motałem się w te i we wte szukając szlaku czy śladów ścieżek, darłem przez jakieś ostre krzaczory itp. Kwintesencja bałkańskiej górskiej przygody. W pewnym momencie będąc już mocno zniechęcony i zastanawiając się czy nie zawijać się do domu do chłodnego basenu, wychodzę do położonej nieco wyżej opustoszałej wioski i idąc między zagrodami spotykam starszego pana pielącego poletko. „Sveti Ivan? Crkva? Sveti Jure?” – pytam pokazując kierunek kościoła a potem szczytu. Pan potwierdza, a kiedy chciałem odejść mówi do mnie głośno: „Pas! Pas!” Zastanawiam się gorączkowo o co może chodzić, ale nic mi nie przychodzi do głowy. I wtedy pan zaczyna szczekać. No tak! Oczywiste, jaki ciemny jestem! No to jak wyżej są jakieś duże pasterskie psy to mam po wycieczce. Idę wyżej i skręcam w lewo w miejscu wskazanym przez pana. Szlak zresztą tak prowadzi. Już z daleka słyszę ujadanie burków. Siadam wściekły na kamieniu. Nie lubię dużych psów i nie mam z nimi doświadczenia. Nie wiem do końca jak się zachować i nie umiem odczytać ich zachowania. Szlag, chyba mam po wycieczce. Wyciągam wodę i myślę co robić dalej skłaniając się ku odwrotowi. Zresztą, robiłem półtorej godziny 200m w pionie. Powinienem był to zrobić w 15 minut. Mam mało żarcia, nie za dużo picia, myślałem że będzie to szybka akcja a jest 6:30, na szczyt mam 800m w pionie. Do tego mało snu i sporo wina dzień wcześniej. Czuję się słaby i niechęcony. Chcę podnieść tyłek i zawrócić, a w tym momencie ujadanie zbliża się a po chwili widzę pasterza z kilkunastoma krowami, właściciela psów. Chyba nie miałem zbyt pewnej siebie miny bo mówi, że spokojnie, on przywoła psy i mogę iść. No dobra, to już głupio zawrócić. Idę. Okazało się, że kawałek dalej są kolejne burki, jeszcze większe, na szczęście uwiązane. Bez przeszkód docieram do kościółka. Stamtąd szlak miał się piąć już stromo w górę, ale obawiałem się że jeśli oznakowanie jest takie jak na dole to nie ma szans. Na szczęście oznakowanie było wyżej perfekcyjne. Mijam szlakowskaz „Sv. Jure 3h” i myślę sobie grubo. Za 3h najwyżej to ja muszę być koło samochodu. Czy to możliwe?Wyżej pojawiły się widoki na wybrzeże, Omisz oraz BraczCharakter grani z tymi krasowymi skałkami i ostrą roślinnością nie jest zbyt wyodny do chodzeniaWidok na południowy wschód, Biokowo widać ledwo ledwo, szkodaZaczynam strome jak szlag podejście stokami gór Mosor. Wedle mapy powinienem najpierw iść w górę delikatnie trawersując zbocze na zachód, następnie przewinąć się przez mało wybitne żebro, skręcić w prawo pod kątem prostym, podejść jeszcze jakieś 200m w pionie i tam szlak się rozwidlał. W lewo dalszy trawers w stronę wierzchołka, w prawo na grań ale dużo dalej od szczytu. Mocniej nacisnąłem kijki i podkręciłem tempo. Teren był mało przyjazny, ale szedłem szybko. Po kilkunastu minutach pot z kompletnie przemoczonego daszka czapki zaczął miarowo kapać przed moją twarzą. Otwierały się na południe coraz szersze widoki na otoczenie Omisza, port, Forticę, wyspę Bracz. Po niespełna godzinie byłem w miejscu, gdzie powinno być rozwidlenie szlaków. Ale żadnego rozwidlenia nie było. Porządnie oznakowany był jedynie szlak na grań, daleko od wierzchołka. To mnie trochę podłamało – droga będzie przez to dłuższa. W godzinę od kościółka osiągnąłem grań. Tutaj ścieżka zmieniła swój charakter – grań tworzyły syfiaste krasowe skałki, ostre jak cholera, pełne dziur, poprzetykane równie ostrą roślinnością. Ech. Wychodzę na pierwsze spiętrzenie i wątpliwości rosną. Nawet nie widzę wierzchołka Sv. Jure... Według mapy to jest ok. kilometra takiej grani. Do tego widoczność jest słaba – niestety mam pecha. Góry są mocno zamglone, Biokowo ledwo majaczy na horyzoncie. Widok w stronę Splitu i najwyższego szczytu pasma – Velikiego Kabala, pewnie jest lepszy bo ze słońcem. Dobra, i tak się spóźnię. Idę. Zbieram się jeszcze raz i w dwadzieścia minut staję na wierzchołku. A jednak wszedłem. Kaplica na szczycie Sv Jure (Kozika)Ze szczytu na Omisz i okolicęDalsza część grani w kierunku Velikiego Kabala zachęcała wręcz do wędrówkiPunkt 8 rano, słońce już wściekle piecze. Dzwonię głośno przykościelnym dzwonem. Otwieram puszkę szczytową i wyciągam zeszyt. Niezbyt dużo ludzi tu łazi. Ostatni Polacy – pod koniec maja. Widok w stronę Splitu – takie sobie, zamglenie. Ale dalsza część grani w stronę Velikiego Kabala wygląda kapitalnie. Aż by się chciało pójść dalej. Na szczycie siedzę kwadrans. Następnie zaczynam szybkie zejście. Odcinek graniowy jest mega upierdliwy, kiedy osiągam punkt zejścia na południowe stoki to mocno przyspieszam. W ciągu niespełna godziny jestem znów przy kościółku na dole – także zamiast 3h w górę szedłem 2h50 w obie strony z 15 minutami na szczycie. Zastanawiam się czy psy wróciły już z pastwiska, okazuje się że tak, ale dość spokojnie przechodzę między nimi i nic się nie dzieje. Może nie jest to takie trudne? Zastanawiam się którędy do samochodu ale zdecydowałem się trzymać normalnych asfaltowych ulic. I do auta zbiegłem w 15 minut. Dlaczego nie zrobiłem tak rano? Kilka minut przed 10-tą melduję się na bazie. Dziewczyny przygotowywały tego dnia takiego grilla, że klękajcie narody. Posiadówa trwała całe popołudnie. W międzyczasie miałem jeszcze wyskoczyć z Wojtkiem w wózku do oddalonego o jakieś 800m sklepu. Po drodze świetnie było widać wierzchołek Sv. Jure. Jak można by było być tam teraz, kilka godzin później, w o wiele wyższej temperaturze? Nie wiem. W tym skwarze dla mnie wizyta w sklepie była wyzwaniem. Wieczorem jedziemy na spokojny wieczorny spacer po Omiszu. Na miejscu jednak się okazuje, że ludzi jest tyle, że chodzenie po starej części miasta naprawdę sprawia problem. Wypiliśmy tylko rytualną kawę i zjedliśmy pyszne ciastka w kameralnej cukierni po czym poszliśmy na spacer na główki portowe, gdzie było sporo spokojniej. W Omiszu zaserwowano nam naprawdę niezłe słodkościSpacer po główce portu w OmiszuSpacer po główce portu w OmiszuSpacer po główce portu w OmiszuWtorek, był naszym celem na dzień następny. Już od rana było czuć, że upał ani myśli odpuścić. Znaliśmy to miasto z wizyty sprzed siedmiu lat, kiedy to zrobiło na nas duże wrażenie. I w pełni się to potwierdziło. Trogir jest naprawdę sympatyczny, zadbany, ma masę pięknych zaułków. Co prawda na głównych placach miasta było bardzo dużo ludzi, ale po raz kolejny daliśmy ponieść się wąskim uliczkom i kamiennym domom. Po półgodzinnej powolnej włóczędze dotarliśmy pod Twierdzę Kamerlengo, którą pamiętaliśmy z Alicją z poprzedniej wizyty. Fasole zabrali starsze dzieci i poszli zwiedzać obiekt, my natomiast z najmłodszymi poszliśmy pokręcić się w okolicach Rivy. Jest ona naprawdę bardzo efektowna, a spacer był czystą przyjemnością. TrogirTrogirTrogir - wieża zegarowaTrogirTrogirTrogir - RivaTrogir - RivaTrogirPo skończeniu zwiedzania miasta kolejnym krokiem miało być przejechanie na wyspę Ciovo na wcześniej upatrzoną plażę w okolicach miejscowości Okrug Donji. Mieliśmy nadzieję na fajny teren do snorkowania w skałkach, ale znów się trochę zawiedliśmy. Może nie potrafimy szukać? Było średnio, nie zagrzaliśmy długo miejsca na tej plaży, wczesnym popołudniem byliśmy już w domu. Dnia kolejnego chcieliśmy pojechać na plażę, która wreszcie spełni nasze południu ruszyliśmy za Makarską uzbrojeni w wiedzę jak zejść z Kauflandu do plaży Nugal. Z tego co kojarzę była to pierwotnie plaża dla naturystów, teraz jest podzielona pół na pół. Samo dojście do plaży dość kłopotliwe z małymi dziećmi, zwłaszcza na odcinku „przez płot”, następnie prowadzące przepiękną ścieżką ponad klifami. Ta ścieżka była zdecydowanie bardziej urokliwa niż sama plaża. W drodze na Makarską Riwierę Najciekawszym w plaży Nugal było samo dotarcie do niejWidoki na Adriatyk, Góry Biokowo, Półwysep Peljeszac, Hvar i okolice – cudo. Sama plaża – średnio. Do snorkowania - słabo, nie za wiele się tam działo pod wodą, ludzi strasznie dużo, w tym sporo małolatów palących szlugi i puszczających muzykę, każdy swoją. Posiedzieliśmy godzinę i odpuściliśmy. Aaaa, nie wspomniałem. Nie pamiętałem jakie z Jadranki są fantastyczne widoki na Riwierę Makarską, prawdziwa petarda. Warto było się zatrzymać i porobić zdjęcia. Czwartek, następny miał być ostatnim – niestety – podczas którego robiliśmy sensowną wycieczkę. Postanowiliśmy płynąć na wyspę Bracz i zaplanowaliśmy tam sobie kilka punktów do zobaczenia. Zdawałem sobie sprawę, że to może być ciężki dzień dla dzieciaków, bo najpierw samochodem do Splitu, potem prom, następnie intensywne zwiedzanie na wyspie i to samo w drugą stronę, ale – niech tam, w końcu jesteśmy na urlopie. Zbieranie rano nie należało do tych najłatwiejszych (gdzie jest smoczeeeeeek???!!!!) i niezłym fartem zdążyliśmy na prom do Splitu. Na następny przyszło by czekać półtorj godziny. Po Cresie i Loszinju 12 lat temu oraz Hvarze i Korczuli 7 late temu, odwiedzamy kolejną adriatycką wyspę. Sam rejs trwał niespełna godzinę, szybko zleciało i ani się obejrzeliśmy a już spacerowaliśmy po pięknym kameralnym Supetarze. Ależ spokój... Ależ pięknie. Jednak wyspy mają swój klimat... Jak nam się ten Supetar podobał – szczególnie okolice kościoła i nabrzeża. Można było by tam chodzić i chodzić. SupetarSupetarSupetarSupetarSupetarSupetarAle inne atrakcje również na nas czekały. Z Supetaru pojechaliśmy na punkt widokowy na Vidovej Gorze. Widok stamtąd to prawdziwa pe-tar-da. Widoczność tego dnia była wyśmienita. Na wyciągnięcie ręki mieliśmy Hvar z rozczłonkowanym półwyspem Kabal oraz najwyższym szczytem Sv. Nikola, na którym z Alicją byliśmy 7 lat wcześniej. Dalej Peljeszac ze szczytem Sv. Ilija, na którym niestety nas nie było. Po prawej wyspa Vis i jeszcze jakieś wysepki. A po lewej na ostatnim planie to nawet nie wiem co to było. Mljet chyba jest za płaski. Lastovo? Po lewej piękne wybrzeże kontynentalne, Biokowo. Wydaje mi się, że rozpoznałem również masyw Dinary z najwyższym szczytem Chorwacji – Sinjalem. Widok z Vidowej Gory Vidova GoraWidok na HvarChłonęliśmy ten widok i śmigaliśmy z aparatami dłuższą chwilę. Zdecydowanie jest to punkt obowiązkowy na Braczu. Z góry patrzyliśmy ponadto na Zlatni Rat i toczyliśmy burzliwą dyskusję „czy warto?” Wszyscy twierdzili, że „pewnie nie”, ale „w sumie jak już jesteśmy tu..”. Tak czy inaczej chcieliśmy pojechać do Bolu, tylko zastanawialiśmy się czy chcemy iść na plażę przy klasztorze św. Dominika czy jednak na ten Zlatni Rat pojechać. No i w końcu pojechaliśmy. Zlatni Rat - zbliżamy sięNo więc – z plaży jest całkiem ładny widok. W kamykach jest pełno muszelek, fajnie było pozbierać. I to tyle z plusów Złotego Rogu. Nazywanie tej plaży najpiękniejszą w Chorwacji jest nieporozumieniem, ale wiadomo, że pieniądze są pieniędzmi i reklamę trzeba robić. Ogólnie jedno z tych miejsc gdzie się było, wyrobiło sobie opinię i nigdy się nie wróci. Nie był to jednak koniec naszego szwendania po wyspie. Z Bolu obraliśmy kurs na północ i pojechaliśmy do Pucziszci. Ta miejscowość, położona nad głęboko wciętą wąską zatoką (minimalnie mi to Stari Grad na Hvarze przypominało. A może Jelsę... już nie pamiętam sam) od razu przypadła nam do gustu. Wspaniale było po niej pospacerować. Lekkim zgrzytem było to jak nas chciał lodziarz orżnąć na wielkości gałki, ale niech tam. Potem wypiliśmy w innym miejscu pyszną kawę. Pucziszća jest super. W drodze powrotnej do Supetaru mijaliśmy jeszcze Postirę, ale już się nie zatrzymywaliśmy. Ten dzień i tak nieźle był przeładowany promemPiątek, drugiego tygodnia urlopu to już czas pakowania. Zaczęło się rano silnym wiatrem i deszczem. Hmmmm, ciekawa odmiana, odzwyczailiśmy się. Po deszczu mieliśmy jechać na zwiedzanie Splitu, które trochę odwlekaliśmy w czasie. I w końcu pojechaliśmy po deszczu, ale tak późno, że chyba w międzyczasie wpadli na ten sam pomysł wszyscy ludzie w promieniu 50km. Dodatkowo w mieście miał akurat miejsce jakiś popularny festiwal muzyczny. Wewnątrz murów Pałacu Dioklecjana ludzi było tak dużo, że zwiedzanie nie miało najmniejszego sensu. Szkoda... stracony dzień. Co prawda wszyscy już wcześniej w Splicie byliśmy, ale lepiej już było czilować z winem na bazie niż tracić czas. Trzeba było wygospodarować wcześniej jakiś wieczór na spacer po tym mieście. Sobota, sobotę wyjeżdżamy o 5 rano bo chcemy uniknąć korków na autostradach oraz kolejki na granicy. Nadal bardzo mocno wiało, w okolicy Welebitu trudno mi wysiąść z samochodu, a Fasole jadący przodem widzieli jak komuś wyjeżdżającemu z tunelu Sveti Rok zerwało pokrywę boksa dachowego. Było naprawdę czujnie. Po wyjeździe z Chorwacji nieco się uspokoiło. Po drodze zwiedzaliśmy jeszcze słoweński Ptuj, gdzie jedliśmy pyszną pizzę i weszliśmy sobie na wzgórze zamkowe. PtujFasole tu też mają ładne zdjęcie PtujPtujPtujPotem pojechaliśmy jeszcze po wino do naszej winnicy z pierwszego noclegu – było tak dobre, że nie mogliśmy się powstrzymać i wzięliśmy odpowiedni zapas. Dalsza jazda była bardzo mocno nużąca. Na nocleg w Czechach dojeżdżamy po 870km i 14h jazdy brutto. Podziwiam dzieciaki, że zniosły to tak dobrze. Ja w pewnym momencie przed Wiedniem miałem taki kryzys, że przyjąłem 3 espresso na jednym MOPie aby móc jechać dalej. Następnego dnia mieliśmy być już w domu...Niedziela, ruszyliśmy w kierunku Polski chcieliśmy jeszcze coś sobie obejrzeć w okolicy. Pierwotnym planem był Mikulov, jednak najpierw podjechaliśmy do Lednic pod pałac, po czym stwierdzając że dzieci śpią i nie chcemy ich budzić, ruszyliśmy w stronę Ołomuńca. W mieście tym mieliśmy chwilę pospacerować, odpić rytualną kawę i ruszyć dalej. Miasto okazało się jednak tak urokliwe i interesujące, że spędziliśmy w nim chyba z 5 godzin. Centrum Ołomuńca jest zbudowane z dużym rozmachem i zawiera perełki architektury, szerokie miejskie place i bardziej kameralne zaułki. I jest naprawdę duże. Ołomuniec - Kolumna Maryjna (na Dolnym Rynku jest podobna ale mniejsza) jest chyba najbardziej charakterystycznym punktem miasta. Niestety, jest trochę zaniedbana, odczyszczenie by się przydałoOłomuniec jest ponoć mocno pro-LGBTOłomuniec - Górny RynekOłomuniec - Górny RynekOłomuniec - Górny RynekOłomuniec - Górny RynekOłomuniec - Górny RynekOłomuniec - Górny RynekOłomuniec - idziemy w stronę katedryOłomuniec - katedraOłomuniec - ogród botaniczny nad MorawąZ Górnego Rynku pod katedrę, następnie przez obiekty diecezjalne i ogrody, przez ogród botaniczny po Rynek Dolny – taka mniej więcej była nasza trasa i był to kawał drogi. Ołomuniec nieoczekiwanie stał się odkryciem wyjazdu i jednym z najfajniejszych punktów. Zwłaszcza, że był totalnie inny od tego do czego się przyzwyczailiśmy przez poprzednie 2 tygodnie. Wczesnym wieczorem byliśmy już w domu i kolejna przygoda się skończyła. Nasze dzieci są super do podróżowania. Nasi Przyjaciele sprawiają że jest ciekawiej do kwadratu i weselej do sześcianu i zawsze możemy na nich liczyć choćby nie wiem co, a moja Żona jest najcudowniejsza na świecie. Byliśmy trzeci raz w Chorwacji i wydaje mi się, że na razie mamy dosyć. Są już pewne pomysły na następny rok. A ten wyjazd? Uważam, że jak na wyjazd z takimi maluchami to było super intensywnie i naprawdę dużo zrobiliśmy. Jestem bardzo zadowolony. Mam nadzieję, że reszta przywiozła do domu same pozytywne wspomnienia. _________________'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'

3. Co warto zobaczyć w okolicy Trogiru 4. Praktyczne informacje (polecenia restauracji) 5. Plaże w Trogirze i okolicy . Sprawdź także najlepsze wycieczki w Trogirze . Trogir – co zobaczyć. Trogir to bardzo popularne wśród Polaków miasto, choć zwykle noclegi rezerwowane są na wyspie Ciovo, w innych pobliskich lokalizacjach typu Trogir, będący od wieków znaczącym miastem portowym wybrzeża Morza Adriatyckiego, położony jest w środkowej Dalmacji. Jego historia sięga III wieku i wiąże się z założeniem osady w miejscu dzisiejszego Trogiru przez greckich kolonistów. Tak długa i bogata historia miały oczywiście ogromny wpływ na architekturę, wygląd i charakter miasta. Trogir przyciąga i oczarowuje turystów licznymi zabytkami, a do tego samo miasto, jak i jego najbliższe okolice posiadają rozbudowaną infrastrukturę turystyczną. Najbardziej znanym zabytkiem Trogiru jest katedra Św. Lovro (Wawrzyńca) pochodząca z XIII – XV, z bogatym skarbcem, w którym zgromadzono wyjątkowo cenne przedmioty sakralne i liturgiczne. Świątynię charakteryzuje i wyróżnia mieszanka różnych stylów architektonicznych. Ciekawym zabytkiem są także zachowane mury miejskie z bramą główną, a także mniejsza bazylika Św. Barbary, uznawana za najstarszy kościół w mieście. Uwagę przykuwa romańsko – gotycki ratusz, przypominający weneckie pałace. Warto zwrócić uwagę na kościół św. Jana Chrzciciela, który wybudowano w XIII wieku dla zakonu Benedyktynów. Jest tu również imponujący Pałac Stafileo pochodzący z końca XV wieku, a także renesansowy pałac rodziny Čipiko, najzamożniejszej wówczas trogirskiej familii, zbudowany w 1457 roku. Trogir posiada niezwykły klimat i ma to „coś”, co powoduje, że ma się ochotę usiąść gdzieś z boku i po prostu siedzieć, odpoczywać i kontemplować. Jest to najwspanialsze miasto dalmatyńskiego regionu. Ze względu na bogatą bazę noclegową, ci których interesują tanie noclegi Dalmacja nie będą mieli problemu ze znalezieniem czegoś interesującego. Stare Miasto Trogiru położone na wyspie zostało w 1997 roku wpisane na listę światowego kulturalnego dziedzictwa UNESCO. Trogir ma stałe połączenie z wyspą Ciovo poprzez most rozciągniętym nad Kanałem Trogirskim. Wyspa przyciąga pięknymi zatokami i licznymi starymi budowlami,a razem z Trogirem stanowią niezwykły zabytkowy kompleks. Wszystkie pola: array(19) { ["key_words"]=> string(0) "" ["meta_title"]=> string(93) "Trogir - atrakcje turystyczne i ciekawe miejsca - zwiedzanie, Dalmacja, Chorwacja - ["meta_desc"]=> string(119) "Trogir w Chorwacji - atrakcje turystyczne, ciekawe miejsca i zwiedzanie. Co warto zobaczyć w Dalmacji poleca ["watermark"]=> string(0) "" ["interesting_places"]=> string(0) "" ["author"]=> string(12) "mat. prasowe" ["latlng"]=> array(3) { ["address"]=> string(0) "" ["lat"]=> float( ["lng"]=> float( } ["highlight_search"]=> bool(false) ["is_news"]=> bool(false) ["is_home_page_title"]=> bool(false) ["is_poradnik"]=> bool(false) ["is_sprzet"]=> bool(false) ["is_outwear"]=> bool(false) ["use_video"]=> bool(false) ["video"]=> string(0) "" ["show_map"]=> bool(true) ["country"]=> string(3) "HRV" ["meta_key"]=> string(0) "" ["home-visible"]=> bool(false) } key_words: meta_title: Trogir - atrakcje turystyczne i ciekawe miejsca - zwiedzanie, Dalmacja, Chorwacja - meta_desc: Trogir w Chorwacji - atrakcje turystyczne, ciekawe miejsca i zwiedzanie. Co warto zobaczyć w Dalmacji poleca interesting_places: author: mat. prasowelatlng: Arrayhighlight_search: is_news: is_home_page_title: is_poradnik: is_sprzet: is_outwear: use_video: video: show_map: 1 Pola do umieszczenia w nagłówku meta_title: Trogir - atrakcje turystyczne i ciekawe miejsca - zwiedzanie, Dalmacja, Chorwacja - meta_desc: Trogir w Chorwacji - atrakcje turystyczne, ciekawe miejsca i zwiedzanie. Co warto zobaczyć w Dalmacji poleca Pola do umieszczenia w treści watermark: watermark: author: mat. prasowemeta_desc: Trogir w Chorwacji - atrakcje turystyczne, ciekawe miejsca i zwiedzanie. Co warto zobaczyć w Dalmacji poleca Dolecimy tutaj linią Wizz Air z Poznania, Wrocławia, Warszawy, Krakowa, Gdańska czy Katowic. Bilety często potrafią być w dobrej cenie więc destynacja brzmi jak gratka na kilkudniowy wypad. Lotnisko zlokalizowane jest i kilkadziesiąt minut od Trogiru. Budynek pachnie nowością i wygląda na bardzo zadbany.
Będąc w Dalmacji nie można pominąć wizyty w Trogirze. Trogir to miasto portowe, założone w III wieku które posiada przepiękną starówkę, której zwiedzanie wąskich uliczek zarówno w dzień jak i w nocy przenosi nas do odległej epoki. Tak jak przypadku wszystkich przepięknych chorwackich miejsc, polecamy zwiedzanie Trogiru zarówno za dnia jak i wieczorem, kiedy słońce i upały już nam tak mocno nie dokuczają. Trogirska Starówka to swego rodzaju staromiejska wysepka, która ma 450m długości, do 300m szerokości oraz charakterystyczny kształt głowy żmii. Od stałego lądu oddzielona jest Fošą i małym mostkiem, a od wyspy Čiovo – Kanałem Trogirskim i Mostem Čiovskim. Nie bez powodu więc nazywa się trogirską Starówkę Małą Wenecją albo mówi o niej jako o „zamku na wodzie”. Ten mały, ale bardzo atrakcyjny obszar można obejść w godzinę, ale konia z rzędem temu, kto nie ulegnie urokowi Starówki Trogiru i będzie snuł się zacienionymi uliczkami o wiele dłużej! Przepiękna – krótka, ale szeroka – promenada wysadzana palmami, przy której cumują jachty (aż prosi się, żeby z któregoś wysiadł Bond, James Bond…) i statki wycieczkowe prowadzi do usytuowanej nad samą wodą Twierdzy Kamerlengo. To piętnastowieczna czworoboczna budowla obronna z wewnętrznym dziedzińcem i masywną wierzą od strony morza, zbudowana przez Wenecjan. Stanowi ona nie tylko doskonały punkt widokowy, ale także działające w okresie letnim kino na świeżym powietrzu. Do „pleców” twierdzy przytulone jest trawiaste boisko do piłki nożnej. Na przeciwległym krańcu wysepki usytuowana jest Baszta św. Marka. Obszar wokół miasta określany jest mianem riwiery trogirskiej. Tworzy ją 20 wysp i wysepekInformacja dla zmotoryzowanych – przed samym miastem, po lewej stronie znajduje się duży parking, dlatego też nie musicie obawiać się o miejsce parkingowe. Z parkingu rozpościera się panorama starówki, co widać na poniższych zdjęciach. Zniszczone w 1123 r. przez Saracenów miasto zostało odbudowane 70 lat później przez Wenecjan. W 1997 roku starówka Trogiru wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Dzięki unoszonemu mostowi Trogir połączony jest z wyspą Čiovo. Przez wielu Trogirska starówka uznawana jest za piękniejszą od starej części Splitu, która zawiera się w granicach murów Pałacu Dioklecjana, które opisywaliśmy już jaki czas temu. Zabytki Trogiru Wąskie uliczki Trogirskiej starówki kryją wiele zabytków, do najważniejszych z nich można zaliczyć:– Brama Lądowa (Kopnena vrata) – usytuowana jest na przedłużeniu mostu łączącego staromiejską wysepkę z lądem, powstała w XIII wieku, a przebudowano w XVI wieku. Na gzymsie nad łukiem umieszczony jest lew św. Marka, a ponad nim figura bł. Jana z Trogiru (Jana Ursiniego – w XI wieku był biskupem Trogiru, jego sarkofag znajduje się w Katedrze św. Wawrzyńca) – patrona miasta. – Pałac Stafileo (Palača Stafileo) – zbudowany pod koniec XV wieku. Charakterystyczne są gotyckie okna weneckie bogato zdobione rzeźbionymi motywami roślinnymi. – Katedra św. Wawrzyńca (Sv. Lovre) – zbudowana jest ona na ruinach kościoła zniszczonego przez Saracenów w 1123 roku. Budowa rozpoczęta została w roku 1193, a prace zakończyły… kilkaset lat później. Trudno się więc dziwić, że katedra stanowi mariaż (bardzo udany!) stylów architektonicznych: od romańskiego począwszy, na barokowym skończywszy. Katedralna dzwonnica usytuowana jest niesymetrycznie, co nasuwa przypuszczenie, że w projekcie zakładano jeszcze jedną wieżę, ale z nieznanych nam przyczyn, nie powstała. Dzwonnicę wznoszono prawie 200 lat (1405-1598), a jej poszczególne piętra reprezentują różne style. Zwieńczenie czerwonym ostrosłupem przywodzi na myśl kościoły Wenecji. Dzwonnica Katedry św. Wawrzyńca przepięknie prezentuje się na tle nieba – to naprawdę misterna, koronkowa robota. Wejście do Katedry zdobi Radovanov Portal, czyli portal wykonany przez lokalnego mistrza Radovana w XIII wieku. Wnętrze Katedry kryje mnóstwo architektonicznych perełek. Wspomnijmy o dwóch: nietypowym sklepieniu z poprzecznymi łukami oraz kasetonowym sklepieniu z kamiennych klinów przylegających do siebie krawędziami – to ponoć pierwszy od czasów antycznych przykład syropu zbudowanego bez użycia podpór. – Pałac Ćipiko (Palača Ćipiko), pałac w stylu renesansowym zbudowany w 1457 roku dla najzamożniejszej w tym czasie trogirskiej rodziny Ćipiko. Pierwsze piętro wyróżnia się dwoma dużymi triforiami z balustradą z jasnego kamienia. Na krańcach umieszczone dwa pilastry zakończone dekoracją o motywie spirali. Między łukami umieszczone są cztery figury aniołów, z których dwa środkowe trzymają zwój z herbami rodziny Ćipiko. Drugie piętro w podobnym stylu, ale skromniej zdobione i bez balustrady. Początkowo Pałac Ćipiko składał się z Małego Pałacu i Wielkiego Pałacu, połączonych mostkiem przerzuconym nad ulicą. W południowej części pałacu znajdziemy charakterystyczną budowlę: loggię miejską (Gradska Loggia), która służyła jako sala sądowa. Do loggi przylega wieża zegarowa, która pełniła też kiedyś rolę pręgierza. Fotoprezentacja z Trogiru Dla tych, którym nie chce się oglądać poniższych zdjęć zapraszamy do obejrzenia przygotowanej prezentacji zdjęć. Przy tej okazji zachęcamy do subskrybowania naszego kanału na YouTube. W te wakacje powinno przybyć tam wiele ciekawych pozycji. Zdjęcia z Trogiru w dzień i w nocy Zapraszamy do naszej krótkiej fotorelacji z Trogiru. Wejście na starówkę w Trogirze Brama morska w Trogirze Katedra Świętego Wawrzyńca w Trogirze Katedra Świętego Wawrzyńca w Trogirze Katedra Świętego Wawrzyńca w Trogirze Kościół Świętego Dominika w Trogirze Loggia miejska oraz wieża zegarowa w Trogirze Loggia miejska oraz wieża zegarowa w Trogirze Loggia miejska w Trogirze Lwy – Loggia miejska w Trogirze Most łączący Trogir w wyspą Čiovo Pałac Ćipiko w Trogirze Panorama Trogiru i wyspy Čiovo Panorama Trogiru i wyspy Čiovo Podwórko na starówce w Trogirze Promenada w Trogirze Promenada w Trogirze Promenada w Trogirze Promenada w Trogirze Promenada w Trogirze Przystań w Trogirze Przystań w Trogirze Zewnętrzna część starówki w Trogirze Twierdza Kamerlanego w Trogirze Uliczki Trogiru Uliczki Trogiru Uliczki Trogiru Uliczki Trogiru Widok na port w Trogirze
.
  • 84my41knfq.pages.dev/274
  • 84my41knfq.pages.dev/370
  • 84my41knfq.pages.dev/434
  • 84my41knfq.pages.dev/974
  • 84my41knfq.pages.dev/370
  • 84my41knfq.pages.dev/90
  • 84my41knfq.pages.dev/133
  • 84my41knfq.pages.dev/782
  • 84my41knfq.pages.dev/508
  • 84my41knfq.pages.dev/396
  • 84my41knfq.pages.dev/590
  • 84my41knfq.pages.dev/733
  • 84my41knfq.pages.dev/823
  • 84my41knfq.pages.dev/997
  • 84my41knfq.pages.dev/143
  • co warto zobaczyć w okolicach trogiru