Dla niej zostawiłem żonę i dzieci. Nigdy nie żałowałem swojej decyzji.. Kobieta z czatu zawróciła mi w głowie. Dla niej zostawiłem żonę i dzieci. Nigdy nie żałowałem swojej decyzji.. Rozmowa z Igorem Griszczukiem, byłym koszykarzem WTK Anwil, trenerem Czarnych Słupsk - Wielu włocławian sądzi, że zdradziłeś to miasto...- Dlaczego? - Po odejściu trenera Andreja Urlepa twoje nazwisko było najczęściej wymieniane wśród jego ewentualnych Niestety, to wszystko zdarzyło się trochę zbyt późno. Wcześniej, nie wiedząc jeszcze o decyzji trenera Urlepa, miałem uzgodniony kontrakt ze Słupskiem. Dałem słowo, nie mogłem się wycofać. - Żałujesz, że tak się stało?- Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Nie żałuję, bo przed rokiem Słupsk dał mi szansę, o jakiej we Włocławku nie mogłem wówczas marzyć. Nie żałuję, bo spotkałem tam wielu wspaniałych ludzi, zawarłem nowe przyjaźnie, no i sprawdziłem się w roli pierwszego trenera. To przecież było dla mnie ogromne wyzwanie... - Ale...- Ale przecież to Włocławek jest moim miastem. To do Włocławka przyjechałem przed laty jako młody chłopak z jedną walizką i głową pełną marzeń. Początkowo było ciężko, tym bardziej że daleko, na Białorusi, zostawiłem moją żonę i małą córeczkę. Włocławek przygarnął mnie, potem moich bliskich, właśnie w tym mieście, wiele lat później wybudowaliśmy nasz dom. Można powiedzieć, że we Włocławku urodziłem się na nowo. - Nie ulega wątpliwości, że żaden z koszykarzy, a przewinęło się ich wielu, nie był tak kochany przez kibiców jak ty. Te wiwaty, gdy pojawiałeś się na parkiecie, te uściski ręki, te autografy. Przyznaj, że trochę przewróciły ci w głowie...- Ale tylko trochę, bo była to miłość z wzajemnością. Kocham koszykówkę i kocham kibiców, to przecież dla nich, zarówno jako zawodnik i jako trener daję z siebie wszystko - Kiedy się poznaliśmy, nie wierzyłeś, że mógłbyś zostać w Polsce na stałe. Pamiętam, jak kupowałeś czarno-białe wyposażenie do swojego mieszkania w Mińsku, gdzie - jak wtedy sądziłeś - miałeś wkrótce wrócić...- To mieszkanie w Mińsku miało trzydzieści metrów kwadratowych, ale mnie wydawało się pałacem. Niewielu młodych Białorusinów mogło poszczycić się wtedy takim "luksusem". Mebli, czarno-białych dywanów, o których wspomniałaś, nigdy nie używałem. Korzysta z nich kuzynka, której odstąpiłem tamto mieszkanie. - Chciałbyś kiedyś wrócić do Mińska?- Na pewno nie na stałe. Co roku jeździmy jednak z rodziną na wakacje, czasem na święta. To takie powroty sentymentalne, odwiedzanie miejsc zapamiętanych z dzieciństwa, z młodości, a przede wszystkim spotkania z bliskimi, z rodzicami, rodzeństwem, przyjaciółmi. - Ina, twoja żona, przyjechała do Włocławka jakiś czas po tobie. Razem z nią dotarła do Polski wasza córeczka Maja. Od tamtej pory wiele się zmieniło...- Oj, tak, choć żonę wciąż mam tę samą i mam nadzieję, że tak pozostanie. Pobraliśmy się bardzo młodo, ja miałem dwadzieścia, Ina osiemnaście lat. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Ina już wtedy nie była osobą anonimową, tańczyła w znanym zespole "Czarownice", była solistką, wyjeżdżała za granicę. Byłem dumny, że zwróciła uwagę na takiego chłopaka jak ja. Wkrótce potem przyszła na świat Maja. Dziś nasza córka jest piękną, dorosłą kobietą, studentką Uniwersytetu Warszawskiego. Pięć lat temu przyszedł na świat Aleksander, nasz syn i przewrócił nasze ustabilizowane życie do góry nogami. - Między waszymi dziećmi jest duża różnica wieku...- Szesnaście lat! Często żartujemy, że pierwsze dziecko mieliśmy zbyt wcześnie, drugie zbyt jednak nie był taki zły pomysł. Maja bardzo nas wspiera w wychowywaniu Saszy, zaś nas taki mały synek po prostu odmłodził. - Przez ten rok, gdy pracowałeś w Słupsku, Ina z Saszą byli we Włocławku, Maja w Warszawie. Jak funkcjonuje taka rodzina na odległość?- To nie jest dobry pomysł, zwłaszcza jeśli chodzi o syna, bo Maja w dorosłym życiu świetnie sobie radzi. Sasza jest jednak mały, tęskni, poza tym to wyjątkowo żywe dziecko, trudne do okiełznania. Ina pracowała we Włocławskim Centrum Kultury, prowadzone przez nią grupy tańca zdobywały wiele ważnych nagród, ale udział w takich konkursach wiązał się z częstymi wyjazdami. Rok jakoś wytrzymaliśmy, ale to nie jest rozwiązanie na dłużej. - Co postanowiliście?- Żona, choć z żalem, zrezygnowała z pracy, po wakacjach razem ze mną i z Saszą pojedzie do Słupska. - Czyli prawdziwe są pogłoski o waszym wyjeździe z Włocławka?- Na stałe? Nie ma mowy! Domu nie sprzedajemy, zostawiamy go pod dobrą opieką, a kiedy skończy się mój romans ze Słupskiem, wrócimy do Włocławka, bo tutaj jest nasze miejsce. ***Igor Griszczuk urodzony 9 czerwca 1964 r. w Mińsku (Białoruś). Legenda włocławskiej koszykówki. Jako zawodnik w latach 1991-2002 zdobył pięć tytułów wicemistrza Polski, jeden brązowy medal, dwa Puchary Polski, uczestniczył w Meczach Gwiazd. 16 września 2002 r. zakończył sportową karierę. Został we Włocławku asystentem trenera i przez kolejne trzy lata zdobył mistrzostwo Polski, 4. miejsce oraz wicemistrzostwo. W ubiegłym roku zadebiutował jako pierwszy trener i z Czarnymi Słupsk zdobył brązowy medal. W 1997 roku przyjął polskie obywatelstwo. Tłumaczenia w kontekście hasła "Walczylem juz kiedys w UFC-J w Japonii" z polskiego na angielski od Reverso Context: Walczylem juz kiedys w UFC-J w Japonii. Może i zbytecznie, fakt.. Ale to tak jakoś pod wpływem emocji. No więc już piszę jak wyglądało całe to rozstanie. O 17:00 się spotkaliśmy. Kiedy już mnie zobaczyła, wiedziała jaka jest moja decyzja(tak powiedziala nieco pozniej). Ale z usmiechem na twarzy, bylo "czesc misiu" i przytulilismy się mocno i tak w tym trwalismy z dobre 2 minuty. Potem zaczelismy sobie mowic co tam u nas przez te 2 tygodnie przerwy sie dzialo. Tutaj chcialbym wysnuc wniosek, ze te przerwy to jednak chyba lipa jest, oddalily nas tylko od siebie, i przez poczatek spotkania było tak jakos obco. Potem juz normalnie. Pogoda była do bani, mocny wiatr i jeszcze deszcz, wiec poszlismy do takiej miejscówki na herbatke, tam chwile pogadalismy i spytala w koncu jak z nami. Wtedy zamarła chwilowa cisza, no i jako, ze pod wplywem stresu i w ogole zabraklo mi troche słow, to powiedzialem cichym glosem po prostu "chyba dupa" (wiem, swietne, ale nie robi w sumie roznicy, zreszta słowa przy rozstaniu czy dobrane czy nie, nic nie zmieniaja) .. Kiwnęła tylko głową, ze rozumie i byla na to przygotowana (tu przerwa przysluzyla sie tym, ze psychicznie przygotowalismy sie na to troche). Wtedy ja się popłakałem, ona powiedziała zebym nie plakal w miejscu publicznym itd itp, naszczescie ludzi nie bylo. Co dziwne, ona trzymala sie twardo. Nie bylem o to zly, ale owszem, dziwilo mnie. W koncu wyszlismy z miejscówy i poszlismy w odosobnione miejsce, po drodze mowilem jej, ze mi smutno i przykro , ze tak sie stalo.. Ona spytala czy jestem zły o to, ze to tak w miare dobrze znosi. Odparłem, ze nie, ale ze dziwi mnie to. Na co odpowiedziala, ze po prostu juz doszlo do niej to wczesniej, ze tak sie stanie. (i tak sie dziwilem) . Doszlismy na jakis pagórek, zupelnie sami, bylo pare ruin budynkow, wiec i wiatr tam nie cisnął jak sie za nimi pochowalismy.. Przytulilismy się, i zaczelismy dalej rozmawiac: Wtedy powiedziałem, ze zycze jej w zyciu szczescia z kims innym, no i ryknęła i łzy poleciały. Mi zreszta tez. Powiedziałem, zeby znalazla chlopaka, który bedzie o nią dbał, troszczyl sie i sprawiał tak jak ja, ze bedzie miała uśmieszki na twarzy. Widziałem jak ją bołą te słowa, ale chciałem powiedziec wszystko co we mnie było. Dodałem jednak, że choc zycze jej szczescia, to po pierwsze, bolałoby mnie gdyby szybko znalazla kogos, choc oczywiscie nie moge w to juz wnikac, oraz po drugie, zawsze bedzie mnie bolało to, ze to nie ja potrafiłem jej dac miłosc, czego tak bardzo chcialem. Zapłakana dodała potem, ze tyle marzen wspolnych i planow mielismy (standard chyba) .. Powiedziałem, ze chyba domek drewniany musi zbudowac z innym mezczyznom ( kiedys na Boze Narodzenie zrobilem jej taki fajny domek z zapałek, to miał być nasz przyszły domek kiedys). Bylo tego wszystkiego jeszcze sporo, ale nie bede wszystkiego pisał. Co do przyszlosci, powiedziałem jej, ze i tak bede modlił się o to, aby to nie było nasze ostatnie spotkanie jako para, ale nie ma robic sobie nadziei.. Bede jednak wierzył, ze jeszcze miłość nas kiedyś połączy.. Bardzo duzo tu jednak plakaliśmy.. Na dodatek na ziemi lezała łodyga czegos połamana i kształtem identyk jak połowa serduszka.. I palnałem sobie, że tam lezy jej połowa a moja sie zgubiła i tu tez łzy od razu.. Przez cały czas tej rozmowy, bylismy do siebei przytuleni, głaskalismy się po wlosach i twarzy, oraz od czasu do czasu całowalismy w czolko, nosek albo policzki, czasem w usta.. Potem jednak bylo juz bardzo zimno, wiec musielismy isc.. Odprowadzilismy sie na przystanek, szlismy tam za rękę.. Podczas drogi na przystanek, ktora trwala z 15-20 minut, wspominalismy nasze początki oraz to, za co najbardziej się ceniliśmy.. Poprosiłem ją o wspolne zdjecia ktorych ja nie mam i vice versa. Podziekowała mi, że rozstajemy się w przyjazni. Odparłem, ze biorac pod uwage jacy dla siebie jestesmy , inna opcja byłaby niemozliwa. Doszlismy na przystanek, autobus mialem kilka minut szybciej, a ogolnie za 7 minut.. Czułem to, czulem ze kazda sekunda zbliza nas do pozegnania się ... Bolało mnie to.. Zeby nie zmarnowac czasu przytulałem się do niej jak najmocniej.. Podziekowałem wtedy za wszystko co dla mnie zrobiła oraz za wszystko co ja zle zrobilem, przeprosiłem. Dodałem, ze zmienila mnie jako czlowieka i zawsze gdzies bedzie w moim sercu.. Ze przyszlosc pokaze.. Plakac juz nie mozna bylo bo ludzie obok, wiec ogolnie szeptaliśmy.. I stało się, jedzie autobus.. W oddali.. Zostalo jakies 10 sekund razem, jako my.. a Potem juz tylko ja i ona. Powiedziała, zebym zostawil obrączke i ona swoja tez dla siebie zostawi, bo duzo dla niej znaczy. Nie wiedziałem co robić, przytulic, dac buzi, czasu bylo tak malo.. Wiec przytuliłem, pocałowałem, już nie pamiętam nawet gdzie, zlapalem za ręce.. Ponownie powiedzialem "badz szczesliwa", spojrzałem na nią.. z trudem powstrzymałem łzy, ona tez.. "PA" ... Odwrociłem się, wszedłem do autobusu.. Podbieglem jeszcze szybko obok szyby, przy ktorej stała ona.. Pokiwałem, i odjechałem..
\n zostawiłem żonę i żałuję

Trapuje Nie Żałuję Lyrics: (Ej) / To inny rap, mordo, odstęp, jestem w każdym domu jak toster / Walczyłem o siebie, tańczyłem z wilkami jak Kevin Costner / Wiedziałem kim będę jak

Lech Wałęsa w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. został zatrzymany i internowany. Były przewodniczący „Solidarności” przyznał, że był na przygotowany. Były prezydent wspomniał, że przez walkę z komuną odstawił na dalszy plan rodzinę. 13 grudnia 2021 r. będzie miała 40. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. w Stoczni Gdańskiej kończyły się obrady Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. W tym czasie zaplanowano aresztowania opozycjonistów. Zatrzymany i internowany został ówczesny przywódca „Solidarności” Lech Wałęsa. Były prezydent z tej okazji porozmawiał z „Super Expressem”. – Jak po mnie przyszli komuniści, powiedziałem im, że ja jestem zwycięzcą i że wbiliście ostatni gwóźdź do waszej trumny – przyznał Wałęsa. Były przewodniczący „Solidarności” dodał, że „przyjdą po niego na kolanach”, ale zdał sobie sprawę, że niepotrzebnie to rzucił te słowa. – Wiedziałem, przeczuwałem, że oni, chcą mnie odłączyć, internować. Ale postanowiłem, że nie dam się – ujawnił były prezydent. Lech Wałęsa o walce z komuną. „Rodzina, dzieci, żona, dom były dalej” Wałęsa podkreślił, że całe swoje życie podporządkował obaleniu komuny. – Ja byłem zdecydowany, przygotowałem żonę, rodzinę, to internowanie nie zaskoczyło. Grałem bohatera. Ja byłem tak oddany sprawie, walce z systemem, z komuną, że mój mózg pracował tylko jak tu wygrać, jak dołożyć komunie etc. Rodzina, dzieci, żona, dom były dalej – opowiadał noblista. – Poświęciłem się całkowicie sprawie, walce z komuną, a nie żonie, dzieciom. Zostawiłem żonę, rodzinę, dom. Ale nie żałuję tego, bo dokonałem wielkich rzeczy, zmian. Walka o Polskę była ważniejsza dla mnie niż rodzina, dzieci, żona. Maksymalnie pracowałem, aby być najlepszym – podsumował wątek ówczesny przywódca „Solidarności”. Czytaj też:Stan wojenny. Polowanie na „Solidarność” zaczęło się w środku nocy Chyba każdy pamięta sprawę córki Eleni, która budziła ogromne emocje 26 lat temu. Na początku nic nie zapowiadała tragedii, która spotkała tę rodzinę.Piosenkarka Eleni wychowywała Nasze życie opiera się na błędach. Trudności, z którymi mamy do czynienia, to nasze lekcje życia. Jesteśmy ludźmi i to normalne, że popełniamy błędy, uczymy się na nich i staramy się ich nie powtarzać w przyszłości. Historia, która zostanie teraz opowiedziana, może wydawać się dla kogoś ciekawa i pouczająca, a na kimś innym nie zrobi żadnego wrażenia. Jednak nauczy każdego czegoś. Warto wziąć pod uwagę nie tylko swoje czyny, ale także innych, z których można również wyciągnąć lekcję. „Byłem żonaty przez około pięć lat, poślubiłem najpiękniejszą kobietę na świecie. Z biegiem czasu urodziło się nam dziecko, a potem drugie. Moja żona się postarzała, co było widoczne na jej twarzy. Pojawiły się plamy starcze i drugi podbródek. Często zaczęła nieprzyjemnie pachnieć, zapomniała co to fryzjer czy lakier do paznokci. Moja kiedyś piękna żona, przestała być dla mnie atrakcyjna. Często podróżowałem służbowo. Podczas jednego takiego wyjazdu, poznałem niesamowicie piękną dziewczynę. Jedna szalona noc, która przerodziła się, w trwający kilka miesięcy, dyskretny romans. Wtedy postanowiłem odejść od żony. Minęły dwa lata od naszego rozwodu. Pewnego dnia, spacerowałem po parku i zobaczyłem moją byłą ukochaną. Nie od razu uwierzyłem własnym oczom. Zatrzymałem się i zacząłem się uważnie przyglądać byłej żonie. Miała na sobie krótką czerwoną sukienkę, jej nogi były szczupłe jak u topmodelki. Nigdy nie wyglądała tak pięknie i elegancko. Seksowna i zadbana, przyciągała wzrok wszystkich przechodniów. Moja była żona jest matką dwójki dzieci, moich dzieci. Kiedy byliśmy razem, nigdy jej nie pomagałem w domu ani w opiece nad dziećmi. Dlatego nie miała czasu na zadbanie o siebie. Zastanawiałem się, czy to było dla mnie takie ważne, że nie goliła nóg i że nie dbała o fryzurę. Przecież wtedy była szczęśliwa, bo dbała o rodzinę, i to było dla niej ważniejsze niż wygląd. Jeśli chodzi o mnie, wtedy wolałem piękne ciało i twarz. Nie doceniałem tego, co miałem… Dopiero z czasem zdałem sobie sprawę, co jest dla mnie naprawdę ważne. Kiedy kogoś kochasz, nie ma znaczenia, jak ten ktoś wygląda. W końcu to wszystko przemija. Nasze dzieci były małe, a ona oddała im wszystko. Z biegiem czasu poznała mężczyznę, który w pełni dał jej własną przestrzeń, aby mogła robić coś dla siebie. I wykorzystała to. Teraz jest piękna nie tylko wewnątrz, ale także na zewnątrz”. Ta historia naprawdę sprawia, że zaczynasz zastanawiać się, jakie mamy wartości w życiu. Często nie jesteśmy uczciwi wobec otaczających nas ludzi. Wymagamy dużo, ale nie dajemy niczego w zamian. Dlatego zawsze warto zacząć od siebie. Nigdy nie musisz się równać z kimś, a tym bardziej próbować kogoś zmienić. Trzeba być najlepszą wersją siebie, być życzliwym i dawać to dobro ludziom wokół nas.

Wiktoria z „Hotel Paradise” nie kryje oburzenia. W ostatniej edycji programu „Hotel Paradise” doszło do serii dość nieprzyjemnych sytuacji dla Wiktorii – jednej z uczestniczek show.

Lech Wałęsa po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1989 roku został aresztowany i internowany, a "Solidarność" zdelegalizowano. Nie poddał się jednak, dalej walcząc o wolną Polskę. - Jak po mnie przyszli komuniści, powiedziałem im, że ja jestem zwycięzcą i że wbiliście ostatni gwóźdź do waszej trumny. I powiedziałem, że przyjdziecie po mnie na kolanach, to było jednak za dużo, za dużo im powiedziałem. Wiedziałem, przeczuwałem, że oni, komuniści, chcą mnie odłączyć, internować. Ale postanowiłem, że nie dam się - powiedział nam Lech Wałęsa. Całe życie noblisty było podporządkowane tylko jednemu celowi: obaleniu komuny. - Ja byłem zdecydowany, przygotowałem żonę, rodzinę, to internowanie nie zaskoczyło. Grałem bohatera. Ja byłem tak oddany sprawie, walce z systemem, z komuną, że mój mózg pracował tylko jak tu wygrać, jak dołożyć komunie etc. Rodzina, dzieci, żona, dom były dalej - wyznał w rozmowie z "Super Expressem". Zobacz także: Obolały (?) klęczący Lech Wałęsa w kościele. Oj, to nie wygląda dobrze - KLIKNIJ W ZDJĘCIE PONIŻEJ Lech Wałęsa w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego Lech Wałęsa wiele poświęcił. Jak sam przyznał, zostawił swoich najbliższych, by móc dalej walczyć z komunizmem, jednak nie żałuje swojej decyzji, bo wie, że jego poświęcenie nie poszło na marne. - Poświęciłem się całkowicie sprawie, walce z komuną, a nie żonie, dzieciom. Zostawiłem żonę, rodzinę , dom. Ale nie żałuję tego, że ich zostawiłem, bo dokonałem wielkich rzeczy, zmian. Walka o Polskę była ważniejsza dla mnie niż rodzina, dzieci, żona. Maksymalnie pracowałem, aby być najlepszym - mówił nam. Te brutalnie szczere słowa mają szczególny wydźwięk w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Dla byłego prezydenta na zawsze będzie to ważna data. Sprawdź: Limity w kościołach? Absurdalna wypowiedź wiceministra zdrowia! Sonda Pamiętasz wprowadzenie stanu wojennego w Polsce 13 grudnia 1981 r.? Groby ofiar Stanu wojennego. Górnicy z kopalni Wujek, demonstranci. Niezapomniani
Tłumaczenia w kontekście hasła "I'd left my wife" z angielskiego na polski od Reverso Context: I told her I'd left my wife. Gdy braliśmy ślub z Beatą nie planowaliśmy jeszcze dzieci. Oczywiście nie raz o tym rozmawialiśmy, ale stwierdziliśmy, że to sprawa NA POTEM. Prawda jest taka, że nie mieliśmy jakoś dużo czasu. Gdy braliśmy ślub mieliśmy po 32 lata. Beata miała wtedy najlepszy okres w swoim karierze. Pięła się po szczeblach, miała mnóstwo obowiązków i dużą odpowiedzialność. Oczywiście to wiązało się też z całkiem niezłą pensją. Cieszyłem się, że się spełnia. Przecież znałem ją nie od dzisiaj i doskonale zdawałem sobie sprawę, jak bardzo praca jest dla niej ważna. Fot. Żona ciągle mnie dzwoniła Po 3 latach od ślubu zacząłem często poruszać temat dziecka. Beata ciągle mnie zwodziła mówiąc, że jeszcze nie, bo musi zrobić to, to i to. Tłumaczyłem jej, że z takim podejściem, to nigdy do tego nie dojdzie. Twierdziła, że w chwili obecnej macierzyństwo przerwie jej karierę, że teraz nie może sobie na to pozwolić, ale już niedługo ma zamiar zwolnić. Wiedziałem, że tak naprawdę nigdy nie ma dobrego momentu na dziecko. Bałem się, że nigdy nie zostanę ojcem, a czułem, że tego pragnę. Tak mijały kompletne miesiące i nadal nie wiedziałem na czym stoję. Niestety niezgoda w tej kwestii zaczęła psuć nasze małżeństwo. Oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej. W końcu postawiłem sprawę na ostrzu noża. Decyzja należała do żony Poprosiłem Beatę, by podjęła decyzję. Albo naprawiamy nasze małżeństwo i staramy się o dziecko, albo się rozstajemy. Beata biła się z myślami. Widziałem, że to pytanie ją rozbiło. Mimo to po kilku dniach powiedziała, że wybiera opcję nr 2. Byłem załamany. Wyprowadziłem się. Nie kontaktowaliśmy się ze sobą. W końcu otrzymałem pozew o rozwód. W głębi duszy nie chciałem go, kochałem żonę. Mimo to doszło do sprawy i dostaliśmy rozwód na pierwszej rozprawie. Minęły 3 lata, a ja nie poznałem nikogo sensownego. Tęsknię za Beatą. Wiem, że została dyrektorem w jednej z krakowskich korporacji. Spotyka się z jakimś mężczyzną. Żałuję. Dziś nie mam ani żony ani dziecka.

Każda kobieta z niecierpliwością czeka na moment, w którym jej ukochany mężczyzna jej się oświadczy.Zaręczyny są niezwykle ważnym momentem w życiu każdej pary. Mężczyzna chce

Szanowni Państwopiszę do Państwa jako zagubiony mąż z 30-letnim stażem. Nie owijając w bawełnę niedawno zdradziłem żonę i teraz nie wiem, jak jej to Wandzię poślubiłem praktycznie tuż po zdaniu matury. Od tej pory nasze życie było po prostu cudowne, trójka dzieci, dom na przedmieściach, wielka miłość. Wandzia była i nadal jest najwspanialszą żoną, jaką mogłem sobie wyobrazić, a nawet pomimo zdrady czuję, że kocham ją na zabój i nie chcę jej stracić. Szkoda tylko, że nie pomyślałem o tym, kiedy szedłem do łóżka z do emerytury mam bliżej niż dalej wciąż pracuję i to właśnie w pracy popełniłem największy błąd w całym moim życiu. Od jakiegoś czasu czułem kryzys wieku średniego. Odnosiłem wrażenie, że w moje małżeństwo wkradła się rutyna. Dzieci odchowane, brak większych planów, potrzeba wrażeń, których brakowało mi na co dzień. Kiedy w pracy przydzielono mnie do opieki nad stażystką poczułem dreszczyk emocji. Była to młoda, zgrabna dziewczyna, istne marzenie. Zaprzyjaźniliśmy się, choć z mojej strony było to podszyte pragnieniem zdobycia jej – jednocześnie hamowałem się wciąż myśląc o Wandzi. jednak pewnego dnia, po pracy, wypiłem z tą stażystką bruderszaft, później jeszcze trochę i jeszcze, bo tak dobrze nam się rozmawiało, a później… chyba nie muszę mówić, co się wydarzyło. Nazajutrz nie wiedzieliśmy, co sobie powiedzieć, rozstaliśmy się we wstydzie oraz milczeniu. Wróciłem do domu, do zapłakanej Wandzi, która martwiła się, gdzie podziewałem się przez całą noc. Na poczekaniu wymyśliłem jakieś kłamstwo o wspólnym projekcie z kolegą i niedziałającej z którą spędziłem tamtą noc nie jest w ciąży, nasze stosunki ochłodziły się, wróciliśmy do formalnego ,,pan” i ,,pani”. W teorii mógłbym zapomnieć o całej sprawie i Wandzia o niczym by się nie dowiedziała. W praktyce nie mogę znieść myśli, że do końca życia ukrywałbym przed osobą, która mnie kocha i ufa prawdę o tym, że zawiodłem jej miłość i zaufanie. Mam tylko problem z tym, jak się do tego zabrać. Na razie każdy pomysł wydaje mi się bezsensowny. Nie wiem jak zareaguje na to wszystko moja czas myślę o tym, co się stało. Czy powinienem ją jakoś na to przygotować, czy rzucić ,,prosto z mostu” bez owijania w bawełnę i kluczenia? Co mam zrobić, jak postępować, by Wandzia zrozumiała, że jestem świadom błędu, jaki popełniłem i był to jednorazowy wyskok, którego bardzo żałuję? Nie chcę jej stracić, chcę powiedzieć jej prawdę. Proszę o pomoc, może mają Państwo jakąś radę?Pozdrawiam Państwa Panie,przede wszystkim należy rozpocząć od tego, że jest jeden pozytyw w całej tej sytuacji – fakt, że postanowił Pan przyznać się do swojego błędu, żałuje go Pan i chce spróbować go naprawić, a to jest bardzo dużo. W tym momencie za późno jest już na ocenianie tego zachowania i zbędne moralizatorstwo, ponieważ przysłowiowe mleko się wylało. Teraz należy poszukać odpowiedniego i możliwie najbardziej racjonalnego rozwiązania całej tej sytuacji, a w nim najważniejszą osobą jest Pańska żona i to ona jest należy dochodzić przyczyny?Jak Pan zapewne wie, przyczyn zdrady może być nieskończenie wiele. Alkohol, zbyt silna pokusa, rutyna w związku czy brak spełnienia. Tak naprawdę każda bardziej kreatywna wymówka może stać się pseudoargumentem. Sęk w tym, że w tym przypadku nie ma wymówek i nie ma logicznych argumentów, bo nic nie usprawiedliwia tego co Pan zrobił. W swoim liście stwierdził Pan, że popełnił błąd i bardzo tego żałuje, dlatego też kwestię ewentualnych wymówek przemawiających za Panem możemy pominąć, bo ma Pan w sobie na tyle samokrytyki, że na szczęście nie trzeba tego robić. Twierdzi Pan też, że Pańskie małżeństwo jest udane, szczęśliwe i nigdy niczego Panu w nim nie brakowało. Czy aby na pewno? Skoro pozwolił sobie Pan na przelotny romans, to może warto się zastanowić czy wszystko funkcjonuje między Panem i Pańską żoną tak perfekcyjnie jak Pan to opisuje? A może to właśnie ta perfekcja doprowadziła Pana do poczucia rutyny? Wspomniał Pan, że pobraliście się zaraz po maturze. Być może w obecnym okresie życia zapragnął Pan doświadczenia czegoś nowego skoro od początku swojej dojrzałości był Pan z jedną kobietą? Nie będziemy dochodzić przyczyn, ponieważ tak jak już wspomniałem – to się stało. Warto teraz skupić się na jej to powiedzieć?Podjął Pan decyzję o tym, żeby o wszystkim powiedzieć małżonce. To bardzo słuszna decyzja, dzięki której mamy już następny pozytyw. Jeżeli chce Pan, aby żona Panu wybaczyła to przede wszystkim musi się Pan zachowywać odpowiedzialnie i dojrzale jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Myślę, że rzucanie, jak Pan to ujął: „prosto z mostu” nie będzie najlepszym pomysłem. W takiej sytuacji Pańska żona może uznać, że Pan sobie żartuje, albo po prostu w to nie uwierzy. W końcu w jej mniemaniu jest Pan osobą godną zaufania, mimo że to zaufanie Pan zawiódł. Przede wszystkim nie powinien Pan udawać teraz przykładnego męża, który wita żonę kwiatami i próbuje wkupić się w jej łaski, aby ją jakoś ugłaskać przed ogłoszeniem „wyroku”.Takie zagrywki są dobre dla tanich i tchórzliwych amantów, a nie statecznych i odpowiedzialnych za swoje czyny mężczyzn. Po prostu niech Pan będzie taki, jakiego żona Pana zna od zawsze. Po drugie proszę nie doszukiwać się winy w małżonce, bo to tylko i wyłącznie Pan zawinił i weźmie Pan za to całą odpowiedzialność. Po trzecie radziłbym również nie zwlekać z rozmową na ten temat. Jeżeli żona dowiedziałaby się od osób trzecich o Pańskim wyczynie, to wtedy Pańskie szanse zmalałyby wielokrotnie. Może wydawać się to absurdalne, ale kobiety łaskawiej patrzą na mężczyzn, którzy sami przyznali się do czego więc zacząć? Tak naprawdę wszystko to co opisał Pan w swoim liście mogłoby znaleźć się w rozmowie, którą Pan przeprowadzi z małżonką. Sugerowałbym zaproponować żonie rozmowę, zwyczajną osobistą rozmowę. Odradzałbym Panu również jakieś formy przygotowania żony do tej rozmowy, bo to że będzie miała w tym momencie dobry humor to naprawdę niczego tutaj nie zmieni. Warto, aby zadbał Pan o jej reakcję pod względem zdrowotnym. Jeżeli żona ma słabe nerwy, problemy z sercem czy ciśnieniem to proszę to uwzględnić. To Pan w tym momencie bierze za nią odpowiedzialność. Jeżeli chodzi o sam przebieg rozmowy to radziłbym przygotować się do niej merytorycznie, tak aby Panu nic nie umknęło. Jednak nie układałbym zdania po zdaniu, ponieważ w dialogu tak po prostu się nie da. Sugerowałbym powiedzieć jej o tym, że poznał Pan w pracy młodą kobietę i doszło między wami do jednorazowego przedstawiałbym argumentów w stylu: „byłem pijany”, „zapomniałem się”, „nie mogłem się powstrzymać” – to może rozzłościć żonę jeszcze bardziej lub zwyczajnie w przypływie skrajnych emocji rozśmieszyć. Moim zdaniem powinien Pan podkreślić, że nie ma dla Pana żadnego wytłumaczenia i że bierze Pan wszystko na siebie. Cała odpowiedzialność spoczywa na Panu. Oczywiście, należy podkreślić, że nie łączy was żadna bliższa relacja i to był pierwszy i ostatni rozmowy z żonąBez względu na reakcję Pańskiej żony powinien Pan dać jej wybór i czas. Odradzałbym błaganie o przebaczenie bo w tym przypadku to jak bicie głową o ścianę. Proszę powiedzieć o swoich uczuciach, o tym że Pan ją bardzo kocha, szanuje i zrobi Pan wszystko, żeby naprawić swój błąd, ale uszanuje Pan każdą decyzję jaką Ona podejmie, bez względu na konsekwencje. Radziłbym mówić do niej bez zbędnego słowotoku, ponieważ w całym tym szoku, naprawdę niewiele uda jej się z tego wszystkiego zrozumieć i zapamiętać. Proszę również liczyć się z tym, że na jednej rozmowie się nie skończy – zakładając, że Pańska małżonka będzie chciała w ogóle z Panem rozmawiać. Bez względu na wszystko proszę okazać jej szacunek, dać jej wolną wolę i w żaden sposób na nią nie naciskać. Nie mogę przewidzieć jej reakcji, ponieważ nie znam jej tyle co Pan. Wiadomym jest jednak, że wywierana presja działa które może Pan odbudować jest obecnie tylko i wyłącznie w rękach Pańskiej żony. Nie ma uniwersalnej metody na rozmowę, w której ktoś przyznaje się do zdrady, nie ma wzoru ani szablonu. Wszystko zależy od osobowości partnera i to ona determinuje sposób odbioru takiej wiadomości. Przede wszystkim należy drugiej osobie okazać szacunek dla jej decyzji, uczuć, emocji oraz Baranowski Post Views: 5 672
Julia musiała wyjść na zewnątrz mimo panującej śnieżycy. Wracając do domu, zauważyła na przystanku autobusowym starszą kobietę. Wydało jej się to dziwne, bo staruszka siedziała
Danuta Wałęsa, była Pierwsza Dama, długo pozostawała w cieniu sławnego męża. Choć była na uboczu, dla kobiet w całej Polsce stała się przykładem siły, odwagi i pełnego poświęcenia rodzinie. Wychowała ośmioro dzieci. Nigdy nie interesowały jej jednak światła reflektorów i dopiero po latach zdecydowała się zabrać głos. Gdy dzieci dorosły, jej związek z mężem stał się zupełnie inny. Poznaj niezwykle barwną historię miłości Lecha i Danuty Wałęsów. Urszula i Tomasz Kujawski: „Mamy za sobą wiele zakrętów, ale na szczęście udało nam się pozbierać” Lech Wałęsa o relacjach z żoną Danutą Na temat małżeństwa z Danutą Wałęsą Lech Wałęsa wypowiadał się nader często. Jedni widzieli w tym chęć zwrócenia na siebie uwagi, inni sposób na rozliczenie z przeszłością. Faktem jest jedno: słowa Lecha Wałęsy zawsze są mocne, stanowcze i zaskakujące. Zarówno wtedy, gdy stwierdził, że „nie zamierza złożyć życzeń ani kupić prezentu Danucie z okazji rocznicy ślubu”, jak i wtedy, kiedy bez pardonu odpowiedział na pytanie: „kocham żonę, a jakie mam wyjście?”. W zeszłym roku były prezydent zaskoczył wyznaniem, że nie chce świętować 51. rocznicy ślubu. „Ja jestem wycelowany na dziś i na jutro, a nie na wczoraj. To, co przeszło, zapominam, nie honoruję”, podkreślił Lech Wałęsa w programie Newsroom w Wirtualnej Polsce. „Zmieniają się uroki, te początkowe były ciekawsze, późniejsze, obecne są mało ciekawe. Dlatego staram się nie widzieć tego, nie pamiętać”, podsumował swoje życie małżeńskie. Dodał także, że z żoną chętnie usiądzie i porozmawia, ale nie zamierza wspominać przeszłości. Z pewnością nie są to słowa, które chciałaby usłyszeć jakakolwiek kobieta w rocznicę ślubu... Nie jest to jednak pierwszy raz, kiedy słowa Lecha Wałęsy wywołują w sieci niemałe zamieszanie. W lipcu 2019 roku udzielił wywiadu włoskiej telewizji, w którym po raz kolejny zaszokował. „Żona mnie nie lubi i nie podobam się żonie teraz na starość”, wyznał szczerze. Dodał także, że wie, iż wielu rodaków nie przepada za nim. Powód? „Wielu mam wrogów, za te wielkie zmiany, z zazdrości”. Nie trzeba dodawać, że to wyznanie wywołało burzę. Niektórzy pisali wprost, że polityk „przynosi wstyd żonie”, że „nie powinien się odzywać”. Inni cytowali przysłowie „mowa jest srebrem, milczenie złotem”. Wypominano mu również inne wypowiedzi, w których nie szczędził żonie gorzkich słów. A tych w przeszłości nie brakowało... Czytaj także: Polityczna kariera ojca wpłynęła na ich życie. Trudny los dzieci Danuty i Lecha Wałęsów Danuta Wałęsa i Lech Wałęsa w 1992 roku Fot. Wojtek Laski/East News Lech Wałęsa o żonie. Zaskakujące słowa byłego prezydenta W marcu 2020 roku, na początku pandemii koronawirusa, Lech Wałęsa bez ogródek stwierdził, że „bankrutuje przez żonę i jej wydatki”. „Mam 6 tysięcy złotych prezydenckiej emerytury i za tyle nie dam rady się utrzymać, bo moja żona Danuta wydaje 7 tysięcy miesięcznie. Muszę zarobić przecież na utrzymanie siebie i żony. A za friko robił nie będę, ja już za friko robiłem przed 1989 rokiem”, zwierzał się Super Expressowi, nawiązując do dochodowych zagranicznych wykładów, które z powodu pandemii zostały odwołane. A miłość? „Na to nie było czasu. Przy tak dużych rodzinach, przy robotniczym życiu nie ma takich zabaw. Tak się bawią intelektualiści. W robotniczych rodzinach są proste reguły gry”, wyznał w książce Ja. Rozmowa z Lechem Wałęsą autorstwa Cezarego Łazarewicza i Andrzeja Bobera. Mimo tego para doczekała się ósemki dzieci i... temat seksu również został w rozmowie z prezydentem poruszony. „Tak. Zawsze, kiedy wychodziłem z aresztu czy jak wracałem z delegacji, kochaliśmy się bardziej. Tyle było miłości”, dodał. Książka była odpowiedzią na dzieło Marzenia i tajemnice autorstwa Danuty Wałęsy, wydanej w 2011 roku, która okazała się bestsellerem. W trzech pierwszych miesiącach od premiery sprzedano aż trzysta tysięcy jej egzemplarzy! Według mediów, była pierwsza dama miała zarobić na niej nawet dwa miliony złotych. Pozycja męża, wydana w 2017 roku, sukcesu nie powtórzyła, ale Lech Wałęsa wypowiedział się w niej bardzo surowo na temat własnego małżeństwa. „Rodzina się skończyła, gdy żona wyłamała się z obowiązków małżeńskich”, stwierdził gorzko. „Byłem wychowany w duchu „nie mów nikomu, co się dzieje w domu”. Co się w domu robi, jak się zachowuje – tego się nie wynosi. A ona wyniosła. Dlatego u mnie straciła. Nadal się szanujemy, ale to już nie jest moje dawne małżeństwo. Taki już jestem. [...] Danka powiedziała parę rzeczy za dużo. Dlatego od tego czasu nie możemy się pozbierać”, zwierzał się. Danuta Wałęsa i Lech Wałęsa w 1980 roku Fot. Chuck Fishman/Getty Images Nie doprecyzował jednak, o co dokładnie chodziło. „Moja żona wiele rzeczy opowiedziała, których nie należało opowiadać. To spowodowało, że jestem inaczej postrzegany. Żona nie może mi darować, że zostawiłem wszystko: dom, dzieci, ją. Że mnie to nie interesowało. Tylko Polska, demokracja, reformy, koncepcje”, wyliczał. Jak się okazało, były prezydent ma również żal do małżonki, że po sukcesie książki Marzenia i tajemnice stała się bardziej asertywna i nie może już jej dyktować, co ma robić. „Świetna dziewczyna w czasie walki. Świetna matka. Ale przejęła mi władzę wszędzie, sama o wszystkim decyduje, chce być nade mną”, żalił się. Słowa te potwierdził w intymnej rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla „VIVY!” w maju 2021 roku. „Gdy mieliśmy problemy, byliśmy idealnym małżeństwem. A teraz, gdy dzieci wyfrunęły i zostaliśmy sami, bez przerwy szukamy zwady. Bo kiedy są kłopoty, człowiek się nimi zajmuje. A kiedy znikają, to zaczynamy się nudzić”, stwierdził. Czytaj także: Danuta Wałęsa kończy 73 lata! "Nigdy niczego nie żałuję i nie żałowałam. Nic nie dzieje się bez przyczyny" Danuta i Lech Wałęsowie w 2008 roku Fot. LUKASZ OSTALSKI/REPORTER Danuta Wałęsa o relacjach z mężem, Lechem Wałęsą Obecnie małżonkowie chodzą swoimi ścieżkami. Każde z nich ma własne nawyki – Lech Wałęsa nadal jest zaangażowany w politykę, a poza tym wiele czasu spędza przed komputerem. „Powiem tak z ręką na sercu, do mojego męża nie można teraz dotrzeć. Jak zaczął się tak angażować w ten komputer, to bardzo walczyłam. Płakałam, krzyczałam, prosiłam, tłumaczyłam. Wchodziłam do gabinetu i mówiłam: „Patrz, jak to nasze życie wygląda! Ty siedzisz w internecie, a ja co?”. A on na to: „No to siadaj na krześle koło mnie”. Albo: „To będziemy przez komputer rozmawiać: ty na górze, ja na dole”. Powiedziałam: nie!”, wyznała Danuta Wałęsa Renacie Grochal w rozmowie dla Newsweeka. Okazuje się, że Lech Wałęsa nie chce zmieniać swoich przyzwyczajeń. Odmawia, kiedy żona namawia go na wspólny wyjazd lub chociaż spacer. „Nie chce, bo jemu jest dobrze tak, jak jest. Wcześnie wstaje, po szóstej już jest na dole. Kiedyś robiłam mu śniadanie, ale teraz sam sobie robi i idzie do gabinetu obok. Nieraz cały dzień się nie widzimy. Ja idę po zakupy czy na działkę, bo mam przy domu kawałek ziemi. On o wyjeżdża do biura, wraca na 13, je obiad i idzie do gabinetu. [...] Mówię czasem do męża: „Ty jesteś PiS, a ja jestem Platforma”. Bo on mówi tylko swoje i wychodzi. Ma swoje zajęcia, swój gabinet, swoją sypialnię”, opowiadała była Pierwsza Dama. Danuta Wałęsa przyznała wprost, że zrobiła wszystko, co było możliwe, by poukładać ich relacje. Jest to jednak niezwykle trudne. „Nie mam też wyrzutów sumienia, bo zrobiłam jako kobieta wszystko, co możliwe, żeby to skleić na nowo. A teraz proszę bardzo – on swoje, ja swoje. Dwoje różnych ludzi pod jednym dachem”, mówi. Wiele czasu zajęło jej pogodzenie się z sytuacją. Bardzo pomogło jej napisanie książki Marzenia i tajemnice. Teraz po prostu nie ogląda się na męża. Żyje swoim życiem – spotyka się z koleżankami, chodzi do teatru z kuzynką. „Mój mąż nie potrafi się odciąć od polityki. Zaangażował się w ten komputer kompletnie, nawet w nocy coś sprawdza na tablecie. Jak kiedyś powiedział dziennikarzom, że zamienił żonę na komputer, to było mi przykro i źle się z tym czułam. Komputer zabiera mu czas i potem tego czasu brakuje nawet na kontakty z dziećmi. Kiedy Jarek kandydował na prezydenta Gdańska, też tego czasu nie miał za wiele”, powiedziała Danuta Wałęsa. Podobnie było w przeszłości, kiedy Lech Wałęsa intensywnie zajmował się polityką. To na jego żonie spoczywał ciężar wychowania dzieci i opieki nad całą rodziną. Podział ról w małżeństwie Wałęsów był tak mocny, że były prezydent nigdy nie zmienił pieluchy żadnemu ze swoich dzieci. „Jak Ania, szósta z kolei, była malutka w 1980 roku, to jeszcze były tetrowe pieluchy. Wyszłam do sklepu, Anię trzeba było przebrać. A on zamiast to dziecko wytrzeć i umyć, wyciągnął brudną pieluchę i włożył czystą na tę brudną pupę. To było jego przewijanie”. W swojej książce wyznała: „[...] ja jestem tylko od wykonywania zadań. Dziś przyznam, że myślałam błędnie. Wspólne życie powinno przebiegać bardziej na zasadzie równowagi. [...] On tego raczej nie docenia, może nie umiał, może nie był nauczony, może nie pracował nad sobą. Zawsze uważał, że powinno się odbierać jako szczęście to, co on robi. Natomiast ja uważam, że aby ten drugi człowiek był szczęśliwy, należy mu to szczęście okazywać, dawać”. „Czasem myślę, że on mnie nigdy nie kochał. Tyle spraw było ode mnie ważniejszych. On też nie pozwala mi się kochać tak, jak kiedyś. Jesteśmy obok siebie, a nie razem. A ja bym chciała, żeby był ze mną, jak dawniej”, mówiła Danuta Wałęsa w wywiadzie dla VIVY!. Nigdy nie myślała jednak o rozwodzie. Niektóre nieporozumienia traktuje jak anegdoty. W Marzeniach i tajemnicach zdradziła na przykład, co usłyszała od Lecha Wałęsy chwilę po złożeniu przysiąg małżeńskich. „Bardzo wiele rzeczy uleciało z mojej pamięci”, pisała o ślubie w swoich wspomnieniach. „O! Przypomniała mi się jedna rzecz. Już po przysiędze przed ołtarzem mój mąż powiedział: „Ojej! Co ja zrobiłem?!”. Jak dziś pamiętam to zdanie”, wyznała. Czytaj także: Danuta Wałęsa wyjawiła, co powiedział jej mąż po ślubie. Zaskakujące słowa Lecha Wałęsy! Danuta Wałęsa i Lech Wałęsa w 2019 roku Fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER Danuta Wałęsa napisze drugą część biografii „Marzenia i tajemnice”?! O planach napisania kolejnej książki byłej Pierwszej Damy poinformował w rozmowie z Newsweekiem jej syn Jarosław Wałęsa. „Mam nadzieję, że pracuje nad drugą częścią książki. Odezwa po pierwszej edycji była tak ogromna, tyle listów mama otrzymała, tyle razy kobiety mówiły, że to jest ich historia... Więc mam nadzieję, że mama ciężko pracuje nad książką, może właśnie nad takim dialogiem z czytelniczkami”, przyznał. „Ona otworzyła wszystkim Polkom oczy na to, jak wiele od nich zależy. Jak bardzo powinniśmy być wdzięczni naszym matkom i żonom za to, ile nam facetom dają siły”, podkreślił w wywiadzie z magazynem. „Moja mama to bardzo silna kobieta, która umożliwiła ojcu, żeby mógł zostawić rodzinę dla polityki. To właśnie ten tandem moich rodziców pozwolił mu na to, żeby w latach 80. być tak skutecznym politykiem. To wszystko dzięki temu, że miał za żonę tak silną kobietę”, dodał. Czytaj także: Lech Wałęsa o przemijaniu: „Skończyłem, wykonałem swoje dzieło i idę po rozliczenie” Danuta Wałęsa i Jarosław Wałęsa w sesji VIVY! w 2014 roku Fot. Robert Wolański

Translations in context of "I left my wife" in English-Polish from Reverso Context: I left my wife and family for Larry, Alan.

Słyszałam od niego taką obiecankę tysiące razy! Zawsze powtarzał,że jestem kobietą jego życia i kocha tylko mnie a później leciał z podkulonym ogonem do swojej żony, na którą kilka godzin wcześniej narzekał. Taka obietnica nigdy się nie spełnia, to zawsze puste słowa, po to aby on mógł się zabawiać na boku a mieć ciepłe i przytulne gniazdko rodzinne dla wścibskich oczu. Nie dajcie się na to nabrać kobiety. Oni nigdy nie zostawiają żon, bo to tchórze. Kiedy zrozumiałam, że on zawsze będzie się mną bawił, odeszłam. Nie mógł się z tym pogodzić, ciągle dzwonił, pisał, przychodził pod moje mieszkanie i walił w drzwi, często pijany. Nie mogłam się go pozbyć, w końcu postraszyłam go, że o wszystkim powiem jego żonie i wtedy zrezygnował. Żałuję,że straciłam na niego 3 LATA ! Na takich dupków nie warto tracić ani minuty!
.
  • 84my41knfq.pages.dev/541
  • 84my41knfq.pages.dev/298
  • 84my41knfq.pages.dev/697
  • 84my41knfq.pages.dev/174
  • 84my41knfq.pages.dev/54
  • 84my41knfq.pages.dev/820
  • 84my41knfq.pages.dev/258
  • 84my41knfq.pages.dev/335
  • 84my41knfq.pages.dev/180
  • 84my41knfq.pages.dev/734
  • 84my41knfq.pages.dev/734
  • 84my41knfq.pages.dev/363
  • 84my41knfq.pages.dev/703
  • 84my41knfq.pages.dev/106
  • 84my41knfq.pages.dev/833
  • zostawiłem żonę i żałuję